Sharp radzi sobie coraz gorzej, jego akcje spadły najniżej od roku 1974. Jeśli ktoś mu nie pomoże, pociągnie w dół Foxconn (a za nim Apple'a). W wtedy królem rynku ekranów zostanie Samsung, co marzącemu o telewizorach koncernowi z Cupertino będzie bardzo nie w smak. Zarząd spółki Sharp podał prognozę rocznej straty w wysokości 250 mld jenów (3,2 mld $) i było to przyczyną paniki inwestorów. Zaraz po komunikacie kurs akcji spadł do najniższego poziomu od 37 lat, a i kurs obligacji producenta telewizorów Aquos nie pozostał obojętny. Prognoza tak wielkiej straty jest większa niż wycena rynkowa spółki. Potencjalnym ratownikiem firmy może być tajwański miliarder Terry Gou. Jego firma, Foxconn Technology Group, to konsorcjum montujące iPhone’y i iPady, ale też musi zabezpieczyć sobie stały dostęp do napływu komponentów dla swojego największego klienta. Nie można też zapomnieć o dostępie do najnowszych technologii Sharpa. Foxconn ogłosił w zeszłym tygodniu, że jest zdeterminowany do zakupu 9,9% udziału w Sharpie, jednak po ogłoszeniu prognozowanej straty chce uzyskać niższą cenę za pakiet. Bez Sharpa pozycja Foxconn i Apple’a bardzo osłabnie. - Apple potrzebuje Sharpa. Jego moce produkcyjne są na tyle duże, że gdyby zniknął z rynku, Apple odczułoby negatywne skutki – mówi Alberto Moel, analityk oddziału banku Sanford C. Bernstein z Hong Kongu. Terry Gou zainwestował wcześniej 66 mld jenów z własnej kieszeni w oddział firmy produkujący wyświetlacze. Plany przejęcia pakietu Sharpa powstały zaś już w marcu, a omawiana cena to 133 mld jenów. Taka kwota jest w tej chwili nie do osiągnięcia przez negocjatorów Sharpa. Analogiczna sytuacja miała miejsce w wypadku OLT Express. Po wstępnych rozmowach z inwestorami branżowymi pewne kwoty zaczęły być ustalane, jednak wraz z komunikatem o zawieszeniu połączeń lotniczych podobne warunki były nie do zaakceptowania przez inwestora. Poza Gou i Sharpem zainteresowany jest także Apple. Powstające nowe modele iPhone’a i iPada, a także zapewne telewizor marki Apple mogą ożywić zyski każdej z firm. Problemem Sharpa jest to, że jego przychody ze sprzedaży i zysk netto w II kw. okazały się niższe od prognozowanych po raz drugi od 2003 roku. Prezes Tim Cook stwierdził, że Apple „intensywnie skupia się” na telewizorach. Firma pracuje nad telewizorem, który może zostać przedstawiony jeszcze w tym roku a wprowadzony do sprzedaży w 2013 r., jak twierdzi Gene Munster, analityk banku inwestycyjnego Piper Jaffray Cos. Powstaje tutaj ciekawa zależność. Potrzebą klienta Foxconn jest to, aby Sharp przetrwał, w związku z czym Foxconn chce sprostać oczekiwaniom Apple. Jednak powstaje tutaj pytanie, jak duże są możliwości Foxconn, aby jednocześnie uratować Sharpa i zaspokoić potrzeby własnych klientów. Głównym konkurentem klientów Foxconn jest Samsung, największy na świecie producent telefonów, płaskich paneli i telewizorów płaskoekranowych. Dzięki temu sojuszowi, Apple-Sharp, inni kontrahenci Terry’ego Gou mają szansę zająć lepszą pozycję w walce z Samsungiem. - Układ z Sharpem pomoże nam pokonać Samsunga – tak Gou zapewniał inwestorów 18 czerwca podczas rocznego zgromadzenia udziałowców spółki Hon Hai Precision Industry, będącej flagowym okrętem grupy i montującej produkty Apple’a. Ok. 34% przychodów Hon Hai pochodzi z producji iPadów oraz iPhone’ów, jak wynika z ogłoszonych 2 lipca oszacowań Jih Sun Financial Holdings. Jednak zdania analityków są podzielone. Niektórzy uważają, że pomimo wielkich inwestycji, Terry Gou nie będzie miał wiele do powiedzenia na spotkaniach zarządu Sharpa, a sam Sharp może nie być zainteresowany zwiększeniem sprzedaży na rzecz Apple. Wątpliwy jest też zysk dla inwestorów. Akcje Sharpa spadły 3 sierpnia o 28% a w poniedziałek o 5,7% do 181 jenów – najniższego poziomu od listopada 1974 r. W tym roku zaliczyły już 73% spadku i są najgorszym walorem ujętym w indeksie akcji Nikkei-225 Average. Akcje spółki Hon Hai na giełdzie w Tajpej wzrosły o 7% i był to największy skok od 8 września 2008 r. - Spadek kursu akcji Sharpa dowodzi, że inwestorzy są sceptyczni co do tego, czy Foxconn naprawdę odmieni losy firmy. Fakt ścisłych związków Foxconnu z Apple nie jest wcale moim zdaniem gwarancją, że Sharp uzyska dodatkowe zamówienia – twierdzi Vincent Chen, analityk Yuanta Securities z Tajpej. Przyglądając się głębiej sprawozdaniom finansowym Sharpa trzeba odnieść się ze zrozumieniem do obaw analityków. Paradoksem całego konglomeratu jest to, że wobec ogólnoświatowego trendu na wyświetlacze ciekłokrystaliczne, właśnie ten oddział Sharpa przynosi straty. Głównym powodem może być nadwyżka mocy produkcyjnych w całej branży, którą wykorzystuje Samsung, aby utrzymać ceny na niskim poziomie. Odwrócenie tej sytuacji to najważniejszy czynnik do poprawienia rentowności całej firmy. Znaczna część tego rodzaju wyświetlaczy jest wykorzystywana przy produkcji telewizorów, a ich sprzedaż była niższa w I kwartale o 8%. - Sharp musi dowieść, że jest w stanie zmienić sytuację oddziału produkującego LCD. Musi być w stanie poprawić wyniki w segmencie małych i średnich wyświetlaczy, bo są stosowane w tabletach i smartfonach, na które popyt ciągle rośnie – mówi Keita Wakabayashi, analityk Mito Securities z Tokio. 2 sierpnia Sharp zapowiedział zwolnienie 5 tys. pracowników, wskutek spadku cen telewizorów, gorszego popytu oraz kursu jena bliskiego powojennym rekordom, który ogranicza rentowność eksportu. W II kwartale strata netto wyniosła 138,4 mld jenów, rok temu było to 49,3 mld jenów. Inwestycja w Sharpa to nie tylko elektronika. Działy badawcze zajmują się również segmentami, gdzie, delikatnie mówiąc, Samsung zawodzi. Mowa tu o produkcji AGD i paneli słonecznych. Po przeniesieniu biznesu do Chin Foxconn podjęłaby efektywną walkę z głównym konkurentem. W chwili obecnej jedyne dwa rentowne oddziały firm to dział informatyczny produkujący różnego rodzaju kasy i dział AGD. Obydwa oddziały są odpowiedzialne za 31% przychodów firmy. - W toku dalszych dzialań trzeba będzie się skupić na tym, czy Hon Hai wraz Sharpem utrzymają sojusz, nawet jeśli nie osiągną porozumienia co do warunków. Nie byłaby to pozytywna wiadomość dla Sharpa, gdyby sojusz się rozpadł – stwierdził Masahiko Ishino, analityk biura maklerskiego Mitsubishi UFJ Morgan Stanley Securities z Tokio. Wojtek Dereziński

Zobacz również