Damian Legawiec, założyciel Gametrade, podzielił się z nami listem, jaki wysłał w odpowiedzi na zarzuty Sony Computer Entertainment Europe, dotyczące działalności wspomnianego portalu. Kontrargumentem na zarzut o prowadzenie sprzedaży i wymiany gier poprzez serwis bez uzyskania zgody SCEE jest fakt, że Gametrade nie pośredniczy w transakcjach, a jedynie udostępnia graczom platformę do ich przeprowadzania. Jak czytamy w liście:
(...) ramach serwisu internetowego prowadzonego pod adresem Gametrade.pl spółka nasza udostępnia użytkownikom serwisu przestrzeń internetową oraz narzędzia informatyczne pozwalające na przeglądanie treści serwisu w celu poszukiwania gier lub innych towarów dopuszczanych przez serwis, dokonywanie wymiany oraz nabycia gier. Co więcej, jednym z podstawowych warunków serwisu Gametrade.pl jest, by użytkownicy sprzedawali i wymieniali wyłącznie w pełni legalne egzemplarze gry, wraz z okładką i szczegółowymi informacjami o dostępności na poszczególne platformy. Spółka nasza wyraźnie zabrania w regulaminie wystawiania gier zakupionych w sieci, nielegalnych kopii gier użytkownika bądź gier pochodzących z nielegalnego źródła. Zezwalamy jedynie na obrót legalnymi egzemplarzami gier.
List odnosi się też do zapisu w regulaminie mówiącym o tym, że to użytkownicy, a nie spółka Gametrade Sp. z o.o., odpowiadają za prezentowane, wymieniane i sprzedawane na Gametrade.pl gry. Damian Legawiec poprosił też o sprecyzowanie przez SCEE zarzutów, ponieważ w liście, o którym pisaliśmy dziś rano, problem został przedstawiony w sposób ogólny, nie wskazując na konkretne praktyki i użytkowników, którzy powodują straty japońskiej firmy. Pełna treść odpowiedzi na stronie Gametrade. Kto według Was ma w tym sporze rację?

Zobacz również