Tydzień temu obiecałem, że będzie o polskim rynku. Nie wypada więc pisać o planowanym debiucie Facebooka na nowojorskiej giełdzie. Firma planuje pozyskać min. 5 mld$ za 10% akcji, co przy przychodach rzędu 3,7 i dochodzie 1 mld$ nie jest jakąś wygórowaną kwotą. Ciekawą zagadką jest ile rzeczywiście dostanie. Analitycy prześcigają się w wycenach, ale powtarzającą się sumą jest 75-100 mld$. Ciekawe, bo to spory rozstrzał - jedyne 25 mld$. Widać jak bardzo rynek nie wie, czy Facebookowi biznesowo można zaufać. Ale jak obiecałem o nim nie pisać, to nie piszę. Wywiad tygodnia: dyrektor polskiego Mastercard w Gazecie Wyborczej. Od jakiegoś czasu piszemy o planach zmniejszenia opłaty intercharge, czyli prowizji jaką pobierają banki od transakcji kartowych. Jej wysokość ustalają organizacje płatnicze (jak Visa czy właśnie MasterCard). W Polsce jest to średnio 1,6%. Gdy płacimy kartą za zakupy za 100 złotych, to sklep dostaje w rzeczywistości 98,40 zł a 1,60 zł trafia do banku. Tak naprawdę sklep płaci jeszcze prowizję pośrednikowi, który zainstalował terminal i rozlicza transakcje. Dlatego w wielu sklepach kartą da się płacić od 10 czy 20 złotych - w przypadku wielu niskomarżowych produktów, intercharge i prowizja zjedzą spory procent zysku. NBP powołało więc zespół ds. obniżenia tej opłaty, bo średnia europejska to 0,7% a w wielu krajach zaledwie 0,2%. Ruch NBP jest obiektywnie słuszny: w Polsce 80% płatności rozliczanych jest gotówką a obsługa drukowanego pieniądza jest droga. Poza tym nad elektronicznym łatwiej sprawować kontrolę. Niestety udział w zespole roboczym zbojkotował MasterCard. Po tym przydługim wstępie dochodzimy do sedna - już wiemy dlaczego! Wywiadu Gazecie Wyborczej udzielił Michał Skowronek, dyrektor generalny polskiego oddziału MasterCard. Podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat intercharge. Oto one: to, że gdzie indziej są niższe opłaty, nie znaczy, że w Polsce powinny spaść. Niższy intercharge to wyższe ceny innych usług bankowych. Ba, sklepy cen nie obniżą, raczej podniosą. Dyrektor Skowronek dokładnie przeanalizował, że sklepom, które handlują na lewo nie opłaca się instalacja terminalu i przyjmowanie płatności kartą. Na koniec dodał, że nie ma pewności, czy zespół przy NBP nie ma cech kartelu i dlatego MasterCard nie uczestniczy w jego pracach. Jeśli nie wierzycie - przeczytajcie sami: MasterCard: To klient zapłaci za niższe prowizje od kart. Ręce opadają. Pozytyw tygodnia: interpelacja posła Wiplera dotycząca obniżenia stawki VAT na e-booki. Przemysław Wipler, poseł PiS, pyta ministra finansów o zasadność pobierania 23% podatku od elektronicznych książek, podczas gdy "normalne", drukowane są obłożone 5% podatkiem. Blokuje to rynek e-książek, które według prawa są usługą. To samo, wydrukowane - jest produktem. Gdzie tu sens, gdzie logika? Dochodzi do tego, że e-booki są często w tej samej cenie, co książki, choć koszt ich wytworzenia i dystrybucji jest sporo niższy. Zaskoczenie tygodnia: Google wycina porównywarki! W pierwszej chwili zdawało się, że Google przygotowuje rynek pod wprowadzenie swojej usługi Google Products. Okazało się, że to wielkie zimowe czyszczenie sieci. Ukarane zostały firmy, które myliły kupowanie linków i kopiowanie treści z pozycjonowaniem. Jest jasne, że Google operację przygotowywał od dawna, ruch wywołał sporo zamieszania. Najpierw był skandal, potem okazało się, że jednak wyszło wszystkim na plus. Prawie wszystkim. Pozostał niesmak, bo Google do dziś nie wytłumaczył całej akcji. Halo, macie tam jakiś PR? Konrad Bagiński

Zobacz również