Skumulowany wzrost gospodarczy Polski w latach 1990-2014 wyniósł 238 proc. i był największy spośród zarówno wszystkich krajów postkomunistycznych, jak i dużych gospodarek unijnych. Pod względem poziomu rozwoju gospodarczego, Polska znajduje się na poziomie 55 proc. Niemiec i około 70 proc. Hiszpanii. Zdaniem ekspertówfirmy doradczej Deloitte, autorów raportu „Czy oszczędności krajowe będą w stanie finansować długoterminowy wzrost gospodarczy w Polsce?” Polska w 2040 roku jest w stanie osiągnąć poziom dochodów per capita 75-85 proc. PKB Niemiec, ale przy spełnieniu określonych warunków, przede wszystkim znacznego zwiększenia stopy oszczędności krajowych. Rok 2014 symbolicznie zamyka okres 25 lat transformacji ustrojowej i gospodarczej Polski. Skutki całego tego okresu należy oceniać poprzez porównanie wyników naszego kraju z innymi państwami. Z tej perspektywy „szokowa terapia” okazała się korzystniejsza niż stopniowe reformy, co zaowocowało tym, że skumulowany wzrost gospodarczy Polski wyniósł w latach 1990-2014 aż 238 proc. Zdaniem ekspertów Deloitte punktem odniesienia dla rozwoju gospodarczego Polski w długim okresie czasu uznać należy Niemcy, które są najważniejszym partnerem handlowym naszego kraju i jedną z najbardziej konkurencyjnych gospodarek świata. Plany rozwoju polskiej gospodarki w zależności od czynników produkcji wskazują na ambitne, ale możliwe scenariusze wobec niemieckiego PKB: osiągnięcie 75 proc. lub 85 proc. według parytetu siły nabywczej w roku 2040. „Krajem, któremu bardzo dokładnie powinien się przyjrzeć nowy polski rząd jest Hiszpania. Przykład tego państwa pokazuje, że możliwe było osiągnięcie 90-proc. konwergencji PKB per capita z Niemcami w latach 2002-2009, ale równie realnym scenariuszem okazało się wpadnięcie w pułapkę średniego poziomu rozwoju i powrót do poziomu 75 proc. w 2014 roku. Ważne, by wyciągnąć z przypadku Hiszpanii odpowiednie wnioski i nie popełniać tych samych błędów” – wyjaśnia Rafał Antczak, Członek Zarządu Deloitte Consulting. Termin „pułapka średniego poziomu rozwoju” został użyty po raz pierwszy w raporcie Banku Światowego w 2007 r. Szczegółowa analiza epizodów dynamicznego wzrostu i spowolnienia przeprowadzona została dopiero w latach 2012-2013. Okazało się, że wśród 160 krajów (wyłączając państwa – eksporterów surowców) istnieje statystycznie wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia nie jednej, ale dwóch pułapek średniego poziomu rozwoju – na poziomie dochodu per capita 10 000-11 000 dolarów oraz 15 000-16 000 dolarów. Jednak kwestia faktycznych poziomów rozwoju, przy których następowało załamywanie się wzrostu jest dość złożona. W zależności od stosowanych testów statystycznych i doboru punktów odniesienia próg dochodu może się zmieniać na 17 900 dolarów, a nawet ponad 20 000 dolarów. Wśród krajów, które wpadały w dwustopniową pułapkę średniego poziomu rozwoju znalazło się kilka państw europejskich: Austria (1960 i 1974), Węgry (1977 i 2003), Grecja (lata 70-te i 2003), Norwegia (1976 i 1997-8), Portugalia (1973-4 i 1990- 2) oraz Hiszpania (połowa lat 70-tych i 2001). „Polska prawdopodobnie w ciągu najbliższych piętnastu lat zrówna się z poziomem rozwoju Hiszpanii i zbliży się do poziomu około 75 proc. PKB Niemiec, a tym samym stanie przed groźbą pułapki średniego poziomu rozwoju” – mówi Rafał Antczak. Jak tego uniknąć? Analiza czynników wpływających na długoterminowe spowolnienie dynamiki PKB wykazuje kilka wspólnych cech dla różnych gospodarek na średnim poziomie rozwoju. Przede wszystkim spowolnienie rozwoju gospodarczego odbywa się stopniowo. Dodatkowo wyróżnić można szeroką gamę czynnikówekonomicznych, społecznych i politycznych, które mają istotny wpływ na wzrost prawdopodobieństwa wpadnięcia w pułapkę średniego poziomu rozwoju. Długoterminowe spowolnienie dynamiki PKB związane jest z wyraźnym spadkiem produktywności czynników produkcji (ilość i produktywność pracy i kapitału, ang. Total Factor Productivity), a różne analizy wskazują, że jej wkład we wzrost gospodarczy Polski jest coraz mniejszy. Zasoby pracy w Polsce są ograniczone, choć można je jeszcze nieco powiększyć. „Bardzo szybko pogarszająca się sytuacja demograficzna kraju wynikająca z niskiej dzietności i niżu demograficznego w grupie osób w wieku rozrodczym powoduje zmniejszenie możliwości tworzenia oszczędności w dłuższym horyzoncie” – wskazuje Krzysztof Stroiński, Partner, Lider Usług Aktuarialnych i Ubezpieczeniowych w Polsce i Europie Środkowej w Deloitte. Konieczne stają się więc większe inwestycje w środki trwałe, które trzeba sfinansować. „Stopa łącznych oszczędności sektora prywatnego i sektora publicznego w Polsce jest dosyć stabilna i wynosi około 18 proc., podczas gdy stopa inwestycji wymagana dla konwergencji na poziomie 75-85 proc. gospodarki Niemiec wynosi 25-32 proc. W rezultacie luka inwestycji i oszczędności wyniesie 5-14 proc. PKB” – wyjaśnia Rafał Antczak. Poziom luki inwestycji i oszczędności wynoszący 5-14 proc. PKB jest zbyt wysoki, aby mógł być sfinansowany w całości zagranicznymi oszczędnościami przy zachowaniu równowagi makroekonomicznej. Polska od początku transformacji hojnie korzystała z zagranicznych oszczędności, finansując inwestycje i wzrost gospodarczy. To spowodowało, że ujemna międzynarodowa pozycja inwestycyjna netto Polski pogorszyła się z -31 proc. w roku 2000 aż do -67 proc. PKB na koniec 2014 r., podczas gdy za poziom bezpieczny uznaje się -35 proc. PKB. Zatem deficyt oszczędności krajowych będzie kluczowym czynnikiem dla osiągnięcia długoterminowej konwergencji z Niemcami. W krajach Unii Europejskiej 45 proc. aktywów finansowych gospodarstw domowych utrzymywanych jest w funduszach emerytalnych, a 34 proc. w gotówce i depozytach bankowych. W Polsce proporcje te wynoszą odpowiednio 17 i aż 54 proc. W 2014 roku tylko 5,2 proc. aktywnych zawodowo Polaków posiadało konta IKE (Indywidulane Konto Emerytalne), z czego jedynie 32 proc. dokonało jakichkolwiek wpłat. Jeżeli chodzi o IKZE (Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego), to w tym samym czasie 16 proc. kont było aktywnych. Należy także dodać, że 2,4 proc. pracujących osób należy do Pracowniczych Programów Emerytalnych. Na koniec 2014 roku w IKE zgromadzono około 5 mld zł, a w IKZE 295 mln zł. „Perspektywa niskich przyszłych emerytur oraz wydłużania się życia Polaków silnie wskazuje na potrzebę dodatkowego oszczędzania na starość. W Polsce potrzebny jest popularny system dobrowolnych oszczędności emerytalnych. W chwili obecnej świadomość Polaków dotycząca możliwości dodatkowego oszczędzania na emeryturę w III filarze jest niska. Choć produkty III filarowe są dobre w swojej konstrukcji, a przede wszystkim korzystne dla uczestników w porównaniu do innych opcji długoterminowego oszczędzania, to niezbędna jest promocja istniejących rozwiązań” – mówi Renata Onisk, Aktuariusz, Partner w Dziale Usług Aktuarialnych Deloitte. Dlatego zdaniem ekspertów Deloitte bez zmiany polityki państwa w celu mobilizowania długoterminowych oszczędności prywatnych, a przede wszystkim oszczędności emerytalnych, scenariusz konwergencji gospodarki polskiej do niemieckiej jest mało prawdopodobny. Rośnie za to ryzyko wpadnięcia przez Polskę w pułapkę średniego poziomu rozwoju, tak jak miało to miejsce w przypadku Hiszpanii. Deloitte

Źródło: Inwestycje.pl S.A.


Zobacz również