Pięknie jest być przedsiębiorcą: ludzie nas podziwiają za odwagę, znajomi za niezależność. Udzielamy wywiadów, są autografy, wizyty w zakładach pracy. Niby nie chcemy, bo nie mamy parcia na szkło, ale trzeba, bo „pracujemy” – promujemy nasz biznes. Obecność w mediach jest w końcu niczym innym jak darmową reklamą naszego produktu. I z tym czasem jest problem. W odpowiednim momencie bycie na językach działa jak dopalacz: klienci kochają nasz produkt i o nim mówią, a media kolejno opisują firmę, co w połączeniu z naszymi zwykłymi działaniami promocyjnymi doprowadza do eksplozji biznesu. W nieodpowiednim momencie jednak napływ nowych użytkowników powodowany artykułem bądź wywiadem wywołuje u większej grupy ludzi jedynie zniechęcenie do naszego niegotowego jeszcze produktu. W Polsce promocji startupów służy wszystko: pozyskanie rundy finansowania, posiadanie ciekawego założyciela, wzięcie udziału w konkursie. Newsy są publikowane, gdy tylko ktoś zainteresuje się naszym projektem. Produkt często nie jest jeszcze gotowy. W zasadzie czasem nawet nie ma produktu, ale jest darmowy PR. Dwa kontrprzykłady. Color – nowatorska sieć społeczna, sławna głównie z powodu potężnej rundy finansowania. Ogromne zainteresowanie mediów i użytkownicy chcący wypróbować to „unikalne mobilne doświadczenie”. Produkt nawet nie tyle słaby, co zupełnie nie zrozumiany przez rynek. Budowany bez udziału użytkowników w niesławnym trybie stealth, czyli „nie pokazujmy nikomu, bo jeszcze ktoś nam pomysł ukradnie”. Spotify – wyczekiwany długo w USA, ulubieniec lokalnych i światowych publikacji. Do 2011 roku kluczowych osób z firmy nie było w mediach, produkt zamknięto za drzwiami prywatnej bety, a założycieli ani pracowników nie można było spotkać na żadnej branżowej imprezie. Usługę za to mieli niesamowitą, zaproszenia były ściśle wydzielane i trudno dostępne, a oparte na spekulacjach zainteresowanie mediów ogromne. Niektóre firmy do promowania się w mediach podchodzą strategicznie: opóźniają powiadomienie o kolejnych rundach finansowania (np. EDITD czy LOOKK), ogłaszają wersje produktów w kluczowych okresach (Amazon, Apple) czy kumulują wszystkie informacje w jednym okresie (np. LYST ogłaszający wiele rzeczy w trakcie Fashion Week). Przede wszystkim robią to jednak wtedy, kiedy wiedzą już, że ich produkt jest gotowy, kanały konwersji zoptymalizowane, a pierwsi użytkownicy uzależnieni. Wtedy cały wysiłek założycieli, pracowników i znajomych, którzy ich wspierają w promocji, przekłada się na wymierny efekt biznesowy. Nie bójmy się więc powiedzieć „nie” blogerom, poprosić dziennikarza o wstrzymanie się z opisaniem tematu czy przełożyć ogłoszenie ekscytujących wieści na później. Pracujmy nad produktem, trzymajmy głowę nisko i atakujmy wtedy, kiedy wiemy, że wygramy. Bądźmy mistrzami biznesu. Mistrzów PR-u zawsze możemy zatrudnić.,   Autor: Marcin Grodzicki - business developer z ponad 5-letnim doświadczeniem w konsultingu IT oraz mediach internetowych. Odpowiedzialny za nawiązywanie partnerstw oraz rozwój zagraniczny portali grupy Agora SA. Partner w funduszu inwestycyjnym Ambit Ventures. W 2009 roku z projektem Codility wygrał Seedcamp Week w Londynie. Zdjęcie w nagłówku artykułu zostało udostępnione dzięki uprzejmości serwisu fotolia.com (© michaeljayberlin)

Zobacz również