Prognoza rządu na roczny dochód z podatku VAT wynosi w tym roku 180 miliardów złotych. Wyniki wykonania budżetu państwa po pierwszym półroczu zwiastują, że ten plan uda się zrealizować. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, jak mało ambitny jest plan rządu. Wykonanie tylko założonej prognozy sprawi, że tempo wzrostu dochodu z podatku VAT spadnie w stosunku do wyników z 2017 i 2018 roku. Mimo tego, że zamierzenia budżetowe się spełnią – z podatku VAT zarobimy mniej, niż moglibyśmy. Dlaczego tak się dzieje? Głównie dlatego, że narzędzia używane w poprzednich latach do załatania dziury w podatku VAT wyczerpały swoją użyteczność. Wysokie kary zadziałały odstraszająco na tych, którzy wyłudzali zwrot podatku VAT przez fałszerstwo faktur. Jednak po wyeliminowaniu najprostszych wyłudzeń wprowadzone przez państwo kary przestały spełniać swoje zadanie. Wciąż da się w Polsce unikać płacenia podatku VAT i wyłudzać jego zwrot, z powodzeniem sprawiając pozory legalnego działania. – Efekt odstraszający pojawił się i spowodował, że prymitywne metody wyłudzania VATu przestały być metodami dominującymi. Natomiast nie zrobiliśmy do tej pory drugiego kroku, aby wyeliminować bardziej zaawansowaną formę unikania opodatkowania – powiedział serwisowi eNewsroom profesor Witold Modzelewski, prezes Instytutu Studiów Podatkowych. – Nie zmniejszyliśmy liczby deklaracji, na podstawie których zwracamy VAT. Jest to prawie milion trzysta tysięcy deklaracji rocznie – nikt nie jest w stanie sprawdzić tyle przypadków. Taka liczba deklaracji zwrotu wynika stąd, że nie usunęliśmy najbardziej patologicznej części tego podatku – czyli tak zwanego odwróconego VATu, z którego korzystają branże stali, metali kolorowych i elektroniki. Niestety, chcąc odebrać możliwość uzyskiwania zwrotu VATu, trzeba było się narazić tym, którzy dzisiaj z tego korzystają – a na to nie zawsze starczyło odwagi – podsumowuje Modzelewski. image002-10

Zobacz również