Rząd ma pieniądze na wypłaty pomocowe dla przedsiębiorców i pracowników w ramach tarcz antykryzysowych. Są one zgromadzone na odpowiednich rachunkach i regularnie przyznawane potrzebującym. Nie są to jednak pieniądze bez pokrycia – nie przybyło ich magicznie w budżecie, nie przyleciały znikąd. Są to pieniądze na kredyt. To oznacza, że muszą zostać w jakiś sposób zwrócone. Część środków pomocowych dla przedsiębiorców jest zwrotna, część zostanie umorzona i przejdzie na stronę wydatków. Reszta pieniędzy musi zaś wrócić do skarbu państwa w inny sposób. Możemy się spodziewać, że w niedalekiej przyszłości zostaną wdrożone narzędzia, które odbudują te fundusze na koncie państwowym.

– W sumie będziemy mieli do zapłaty rachunek o wysokości między 100 a 200 miliardów złotych. Warto zauważyć, że jest to duża część jednorocznego budżetu. Nie było w nim dużych rezerw, które mogłyby pozwolić na jednorazowe wypłacenie tego typu kwoty. W związku z tym należy spodziewać się dodatkowych danin, które w przyszłości będziemy płacić do skarbu państwa – powiedział serwisowi eNewsroom Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. – Nie muszą być one czysto podatkowe. To mogą być różne formy zwiększania opłat dla ludności i dla firm. One się już w gospodarce pojawiają – przez kilka ostatnich lat widzieliśmy je w rachunkach. Gdy będzie dokładnie wiadomo, ile skorzystaliśmy dzięki tarczom – to będzie też widać, jakie środki trzeba spłacić. I czy te wszystkie subtelne i delikatne zwiększenia opłat, które już nas bardzo bolą, będą wystarczające. Może się okazać, że trzeba będzie przedsięwziąć dodatkowe środki. Nie wiadomo jeszcze, czy to będą podatki dochodowe, czy podatek VAT i akcyza – które są najbardziej spektakularnym źródłem dochodów budżetu. Pewne jest jednak to, że do budżetu państwa będziemy musieli oddać sporo pieniędzy – zapowiada Soroczyński.


Zobacz również