Żaden system podatkowy na świecie nie jest idealnie skonstruowany. Bywają jednak lepsze i gorsze. W Polsce jest on przede wszystkim bardzo czasochłonny. Estoński przedsiębiorca na obsługę podatków poświęca 10 godzin rocznie. Dla porównania, Polakom zajmuje to aż 260 godzin. Tygodniowo to dodatkowe 2 godziny wykonywania bezsensownej pracy, które mogliby poświęcać na rozwój własnego biznesu czy życie rodzinne. Zamiast tego muszą odrobić swoistą biurokratyczną pańszczyznę podatkową. To powód, który zniechęca do inwestowania w Polsce, na co wskazują m. in. przedstawiciele jednego z funduszy amerykańskich.Na dobrym, konkurencyjnym systemie polski rząd mógłby zbudować znaczną przewagę. Nie tylko pod kątem zachodnich korporacji – które dostają ulgi i zwolnienia podatkowe, ale przyjazny także dla rodzimych przedsiębiorców, korzystających obecnie z obcych jurysdykcji w Unii Europejskiej – powiedział serwisowi eNewsroom Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha. – W Polsce system podatkowy – przepisy i ich interpretacje – nie zmieniają się raz czy dwa razy do roku. Według badań ma to miejsce aż co dwa dni. W takim chaosie i braku stabilności trudno jest planować inwestycje. Tak częstej zmiany przepisów podatkowych nie da się ująć w kategorii ryzyk wycenianych w arkuszu kalkulacyjnym. Gdyby nie było tej przeszkody, Polska mogłaby od dawna plasować się na szczycie pod względem dobrobytu wśród państw europejskich. Gdybyśmy wprowadzili konkurencyjny system podatkowy – bez wątpienia moglibyśmy odegrać taką samą rolę, jak Irlandia w latach 80. ubiegłego wieku. Dzięki jednemu z najlepszych systemów podatkowych stała się bardzo atrakcyjna dla powracających z pieniędzmi Irlandczyków, jak i firm inwestujących w Europie. Dotychczas państwo to jest beneficjentem wprowadzenia jednego z lepszych systemów na Starym Kontynencie – ocenił Sadowski. image002-10

Zobacz również