Według Deloitte najbliższe lata miną pod znakiem rozwoju przemysłowego, którego
motorem napędowym będą nowe technologie. Dzięki nim firmy mają zwiększać swoją
konkurencyjność i ekonomiczny dobrobyt. Wiodący wytwórcy przemysłowi z całego świata
już od dłuższego czasu dążą do integracji świata fizycznego z cyfrowym poprzez nowoczesny
sprzęt, czujniki, internet rzeczy, zaawansowane oprogramowanie i analitykę wielkich zbiorów
danych. Wszystko po to, by stworzyć inteligentne fabryki, zoptymalizować procesy i
poprawić komunikację pomiędzy konsumentami, dostawcami i producentami. Kierunek na
Przemysł 4.0 obrali wszyscy najwięksi producenci, dokładając starań, by wdrażane przez nich
rozwiązania nie były wyłącznie dodatkowymi pozycjami na liście wykorzystywanych
technologii. – Celem jest prawdziwa cyfrowa dojrzałość, która wymaga od przedsiębiorstw
dostosowania się do zmieniającego się rynku poprzez zmianę sposobu zarządzania
organizacją. Biznes napędzany danymi to idea, która w firmach produkcyjnych sprawdza się
jak nigdzie indziej. To właśnie gromadząc coraz więcej cyfrowych informacji i wyciągając z
nich wnioski sprawiamy, że fabryki pracują z większą efektywnością, zmniejszają się koszty
operacyjne, a z linii produkcyjnej schodzi coraz mniej wadliwych produktów – wyjaśnia Piotr
Rojek z DSR, która wspólnie z Alphamoon.ai współtworzy projekt AI 4FACTORY. Zakłada on
realizację pogłębionych audytów w firmach produkcyjnych, mających wyłonić obszary ich
działalności nadające się do optymalizacji przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji. – Analizujemy dostępne w firmie dane, badamy czy SI może rzeczywiście stanowić dla klienta
wartość dodaną i sprawdzamy możliwość integracji z istniejącymi systemami. Dopiero wtedy
możemy zaproponować konkretne rozwiązanie, którego implementacja przyniesie wymierne
korzyści – opisuje metodologię audytów Michał Staśkiewicz, prezes zarządu Alphamoon.ai,
wrocławskiej firmy dostarczającej rozwiązania oparte o sztuczną inteligencję.
Danych zbieranych przez przedsiębiorstwa produkcyjne jest coraz więcej, stąd rosnące
zapotrzebowanie na narzędzia analityczne, które przyczynią się do ich monetyzacji. Pole do
popisu dla sztucznej inteligencji pojawia się wszędzie tam, gdzie analiza danych wykracza
poza ludzkie możliwości, ponieważ ich liczba jest zbyt wysoka, a struktura zbyt różnorodna.
Nie dziwi więc fakt, że w raporcie "Exponential technologies in manufacturing"
opracowanym przez Deloitte we współpracy z Singularity University, SI wymieniona jest jako
kluczowa technologia, która w najbliższych latach ma przyczynić się do rozwoju v przemysłu.
Zdaniem analityków z Deloitte jej rynek będzie rosnąć w tempie 55,1 proc rdr i już w 2021
osiągnie wartość 72 miliardów dolarów.
SI trafi do polski z opóźnieniem?
Taki wzrost oznacza, że rozwiązania oparte o sztuczną inteligencję zaleją niebawem
zachodnie fabryki. Nad Wisłą ich penetracja postępować będzie wolniej, ponieważ rodzime
przedsiębiorstwa wciąż nie odrobiły lekcji z Przemysłu 4.0 i pozostają w tyle w dziedzinie
przetwarzania cyfrowych informacji. Raport opublikowany niedawno przez ASD consulting
przedstawia smutny obraz polskiego przemysłu, w którym aż 84 proc. producentów
gromadzi dane ręcznie, a co czwarty przetwarza je analogowo w formie papierowej.
Systemami skanowania i kodami kreskowymi wspomaga się jedynie 16 proc. badanych, a
zautomatyzowane procesy gromadzenia cyfrowych informacji z cyklu produkcyjnego
wykorzystuje niespełna 12 proc. – Taki stan rzeczy nie napawa optymizmem. Bez dobrej
jakości danych gromadzonych przez dłuższy czas algorytmy sztucznej inteligencji nie dadzą
dobrych odpowiedzi. Musimy mieć czym je nakarmić, tylko wtedy odpłacą się nam
wartościowymi spostrzeżeniami – tłumaczy Michał Staśkiewicz z Alphamoon.ai.
Samo gromadzenie danych to dopiero początek, a automatyzacja tego procesu nie jest
równoznaczna z wdrożeniem sztucznej inteligencji. Jak zaznacza Staśkiewicz, na zachodnich
rynkach istnieje niewielkie grono firm produkcyjnych, które inwestują w SI. Na tej liście
znajdują się m.in. Siemens i General Electric. Większości producentów, również tych z
pierwszej ligi, dopiero rozpoczyna swoją przygodę z tą technologią.
Science fiction w fabrykach
Jaka jest przyszłość SI w firmach produkcyjnych? Według Deloitte kolejna rewolucja
przemysłowa polegać będzie na ścisłej współpracy ludzi z obdarzonymi kognitywnymi
zdolnościami maszynami. Do takiego wniosku doszli autorzy raportu po „Exponential
technologies in manufacturing" po zbadaniu opinii liderów z obszaru nowych technologii i
dyrektorów produkcji w największych firmach działających na globalnym rynku.Jeśli sprawy
potoczą się tym torem, to fatalistyczne prognozy o robotach pozbawiających ludzi miejsc
pracy będzie można włożyć między bajki. Jeśli wierzyć twórcom raportu, czeka nas
przyszłość, w której ludzka inteligencja i sztuczna będą względem siebie komplementarne -
każda z nich dostarczać będzie unikalną wartość wynikającą z jej mocnych, unikalnych stron.
Żmudne, powtarzalne czynności spadną na maszyny, podczas gdy pracownicy z krwi i kości
zajmą się tym co kreatywne, wymagające krytycznego myślenia, przewidywania i dozy
wrażliwości. Istotny dla rynku pracy jest również fakt, że roboty nie obejdą się bez
konserwacji i jak na razie są w tej potrzebie całkowicie zdane na naszą łaskę. Im więcej
maszyn, tym więcej napraw, a co za tym idzie – większe zapotrzebowania kadrowe.
Przygotowanie co-botów do wykonywania nowych zadań i działania w różnorodnych
środowiskach pracy ma być niezwykle proste. Przyczynią się do tego zaawansowane
algorytmy uczenia maszynowego, łatwe w obsłudze interfejsy oraz systemy ręcznej kontroli,
które można wykorzystać, by nauczyć robota wykonywania określonych czynności. Taka
forma programowania odbywa się przez zapamiętywanie sekwencji ruchów wykonanych
przez człowieka i nie wymaga konwencjonalnego kodowania. – Takie maszyny są już
dostępne na rynku, potrafią poruszać się tak, by nie stanowić zagrożenia dla ludzi, a dla
bezpieczeństwa producenci wyposażyli je w specjalne ochraniacze. Z tego samego powodu
siła, z jaką wykonują zadania została mocno ograniczona. W przyszłości będziemy oglądać je
coraz częściej, na razie jednak wciąż stanowią niszę. To technologia, która dopiero raczkuje i
potrzeba czasu, by rozwinęła się na tyle, by mogła w pełni sprostać naszym oczekiwaniom –
ocenia Piotr Rojek.
O tym, że na integrację inteligentnych robotów z ludźmi przyjdzie nam jeszcze sporo
poczekać świadczy również badanie „2017 Deloitte Global Human Capital Trends”. Wynika z
niego, że że 41 proc. firm w pełni wdrożyło technologie kognitywne lub uczyniło w tym
kierunku znaczące kroki, jednak zaledwie 17 proc. dyrektorów zarządzających deklaruje
gotowość do wspólnej pracy ludzi i robotów.
źródło obrazka: