Warszawska giełda planuje pod koniec kwietnia utworzyć nowy segment dla innowacyjnych firm. To niestety nie jest bieżącainformacja, a jedynie przypomnienie zapowiedzi sprzed … szesnastu lat. W kwietniu 2000 r. zaczął funkcjonować segment SiTech, a niecały miesiąc później GPW zaczęła publikować indeks TechWIG. Może w związku z planem wicepremiera Mateusza Morawieckiego warto odkurzyć tę historię. Dla przypomnienia, początek 2000 r. przyniósł kres internetowej bańki na rynkach finansowych i zakończenie epoki dotcomów, w trakcie której do gigantycznych wzrostów cen akcji wystarczała spółkom jedynie „internetowa” nazwa. Utworzenie segmentu nowoczesnych technologii na warszawskiej giełdzie było więc podyktowane „potrzebą chwili”. Według późniejszego komentarza jednego z wiceprezesów GPW, był to „ciekawy pomysł w nieciekawym momencie”. Obecnie można by, trawestując ten cytat stwierdzić, że mamy ciekawy moment i potrzebę ciekawego pomysłu na to, jak przekuć na język praktyki ambitne założenia planu wicepremiera Morawieckiego. Jak widać, inspiracji nie trzeba szukać daleko. Wystarczy tylko wyciągnąć z giełdowych zakamarków teczkę z napisem SiTech, dostosować jej treść do obecnej rzeczywistości, pomyśleć o zachętach dla innowacyjnych spółek, wchodzących na giełdę oraz planujących drogę w jej kierunku i czekać na efekty. Segment mógłby powstać bardzo szybko, bo już teraz można znaleźć na giełdowym parkiecie wystarczające grono spółek, spełniających kryteria innowacyjności. Są wśród nich także pionierzy, którzy wchodzili w skład tworzonego przed szesnastu laty indeksu TechWIG. Czekając, czy pomysł „chwyci”, pozostaje trochę powspominać, wyciągając przy okazji wnioski z historii. Jednym z pierwszych jest ten, że jeśli nie przyciągnie innowacyjnych spółek nasza giełda, z pewnością zrobią to inne, a i sami innowatorzy poszukujący kapitału, szybko sami znajdą do nich drogę. Taka właśnie motywacja przyświecała w 2000 r. władzom GPW, dostrzegającym tę tendencję. Celem SiTech było między innymi ułatwienie wejścia na giełdę, na którą nie tak łatwo było się młodym firmom dostać. W ramach wspierania tych firm obniżono niektóre wymogi obowiązujące przy dopuszczeniu do publicznego obrotu, uruchomiono program partnerski, w ramach którego spółki korzystały z pomocy firm doradczych, biur maklerskich, biegłych rewidentów itp., dopuszczono specjalny tryb przeprowadzania ofert publicznych przez innowacyjne spółki. Wszystkie tego typu działania byłby jak najbardziej pożądane także i dziś, choć można powiedzieć, że w pewnym stopniu taką rolę pełni, czy powinien pełnić NewConnect, czy coraz bardziej rozwijający się segment obligacji korporacyjnych na Catalyst. Interesujące może być także spojrzenie na historię spółek, które przewinęły się przez SiTech, w której nie brakuje wydarzeń spektakularnych, zarówno w kontekście negatywnym, jak i pozytywnym. Wśród tych pierwszych należy przede wszystkim wspomnieć o Elektrimie, upadłym gigancie warszawskiego parkietu oraz Optimusie, w niejasnych okolicznościach zniszczonym przez aparat skarbowy. Na szczęście z Optimusa zdążył wyodrębnić się Onet, któremu po wielu zmianach, sukcesu odmówić nie można. Zmienne były losy Prokomu, który częściowo „żyje” na giełdzie do dziś, choć pod skrzydłami Asseco, które przejęło główną część informatycznego biznesu gdyńskiego podupadłego imperium Ryszarda Krauzego. Ze spółkami technologicznymi i innowacyjnymi nieodłącznie wiążą się także kwestie zmian właścicielskich, Dotyczy to, poza wspomnianym Onetem i Prokomem, Telekomunikacji Polskiej, TVN, Interii, Softbanku, wchłoniętego przez Asseco i wielu mniejszych firm, o których już dawno zapomniano. W przejęciach tych aktywny był dawny ComputerLand, dziś znany jako Sygnity. Dawni pionierzy, tacy jak Elzab, Netia, Bioton radzą sobie nie najgorzej do dziś, znacznie od tamtegoczasu powiększając skalę działalności, czy osiągając nieprównanie mocniejszą pozycję, jak ma to miejsce w przypadku Comarchu, obecnego także daleko poza granicami kraju. O ile więc w zakresie umożliwienia ekspansji i rozwoju wielu firm, SiTech spełnił swoją rolę, to mniejsze sukcesy przypisać mu można w dziedzinie wspierania małych innowacyjnych firm. To może być wdzięczne zadanie dla jego ewentualnego następcy. Roman Przasnyski Główny Analityk GERDA BROKER

Zobacz również