Przyszłość handlu to e-commerce – wskazuje jasno najnowszy raport firmy doradczej Deloitte „Global Powers of Retail”. Już dziś na całym świecie kanał online jest drugim, po handlu tradycyjnym, najważniejszym sposobem dystrybucji produktów i usług. Coraz więcej sprzedawców buduje swoje internetowe odpowiedniki lub decyduje się wyłącznie na wirtualny kanał sprzedaży. Dynamiczny wzrost zysków z online szybko rekompensuje wydatki na utworzenie i utrzymanie e-sklepu. Szczególnie, że wejście z handlem do sieci jest coraz tańsze.
- Jeszcze 10 lat temu, zakładając sklep internetowy trzeba było liczyć się z wydatkami rzędu minimum kilku, a nawet kilkunastu tysięcy złotych. Dziś e-sklep z pełnym pakietem funkcjonalności, łącznie z wachlarzem różnych metod płatności, w tym z szybkimi płatnościami internetowymi, w najprostszej wersji można mieć na zasadzie abonamentu już od kilkudziesięciu złotych miesięcznie – mówi Artur Wojtczuk, dyrektor odpowiedzialny za rozwój systemu płatności internetowych PayByNet z ramienia KIR S.A., twórcy i operatora systemu.
Jak szacują analitycy, w 2013 roku rynek e-commerce w Polsce będzie wart o 5 miliardów złotych więcej niż rok wcześniej, co oznaczałoby, że Polacy wydadzą na zakupy w sieci w sumie ok. 26 mld zł. Nie dziwi więc, że coraz więcej chętnych garnie się do handlu wirtualnego. Jak skorzystać z tego wzrostu? Poniżej przedstawiamy kilka porad dla przedsiębiorców, jak skutecznie, bezpiecznie i tanio handlować w Internecie. Kup sklep w abonamencie Jeszcze do niedawna w pełni funkcjonalny sklep internetowy był sporym przedsięwzięciem. Wymagał inwestycji w platformę, pozwalającą na odpowiednią ekspozycję produktów, moduł składania zamówień i funkcjonalności do realizowania płatności. – W praktyce często oznaczało to, że przedsiębiorca musiał każdą z poszczególnych części: rozwiązanie e-sklepu, grafikę, obsługę płatności itd., zamawiać osobno – wyjaśnia Artur Wojtczuk. Obecnie wszystkie te części można nabyć w formie gotowego pakietu e-commerce i to już od kilkudziesięciu złotych miesięcznie. Takie „startery” dla e-sklepu dostępne są w różnych wariantach: od prostych i niedrogich, po bardziej złożone i odpowiednio droższe. Przedsiębiorca płaci miesięczny abonament i praktycznie od zaraz może prowadzić działalność handlową w sieci. Rozważyć można również wykorzystanie oprogramowania typu open source np. osCommerce. Z założenia jest to oprogramowanie bezpłatne, z otwartym kodem źródłowym, więc jeśli mamy trochę wiedzy i czasu możemy spróbować dostosować je do swoich potrzeb.
– Dopiero, gdy biznes rozwija się i osiąga taką skalę, przy której stwierdzimy, że oferowane w tym oprogramowaniu funkcjonalności już nam nie wystarczają, sensowne jest przejście na rozwiązanie szyte na miarę – podkreśla Artur Wojtczuk.
W gotowym pakiecie, początkujący internetowy przedsiębiorca znajdzie standardowo: witrynę, sklep, funkcje katalogu produktów, narzędzia administratora, moduły wysyłki i płatności. Ten ostatni element jest bardzo istotnym aspektem, ponieważ wpływa wprost na poziom monetyzacji klientów sklepu i sprawność realizacji zamówień. Dzisiejszy internauta lubi mieć wybór różnych form płatności. I choć w Polsce nadal dominuje zwyczaj płacenia za towar zamówiony online przy odbiorze, coraz więcej klientów decyduje się na szybsze i wygodniejsze błyskawiczne przelewy, korzystając z różnego rodzaju szybkich płatności internetowych (gdzie klient klikając na logo swojego banku ma możliwość zlecenia od ręki przelewu za zakupiony towar). Liczba klientów wybierających taką opcję wzrosła, jak podaje najnowszy raport „eCommerce 2012”, z prawie 18 proc. w 2009 r. do 32 proc. w roku ubiegłym.
– Tworząc sklep internetowy warto więc sięgać po oprogramowanie, które jest zintegrowane z systemem do bezpośrednich płatności jak np. PayByNet, który realizuje przelewy wprost na konto e-sklepu, co przyspiesza realizację zamówienia – mówi Artur Wojtczuk.
Rozwiązania bezpośrednich przelewów online oferują w swoich pakietach dla e-sklepów takie firmy jak: IAI, Sote, RedCart, cStore, sklepyfirmowe.pl, selly, mysklep.pl, czy iComarch. Uruchomienie płatności bezpośrednich na tych platformach jest bezpłatne, sklep nie ponosi żadnych dodatkowych kosztów związanych z aktywacją wymienionych opcji. Ułatwiaj i przyspieszaj transakcje swoich klientów Jak wynika z raportu eHandel, szybkie przelewy internetowe to przyszłość płatności w sieci. W Polsce jest obecnie 18 różnych systemów, które umożliwiają rozliczanie transakcji pomiędzy klientem a sklepem, poprzez konto bankowe kupującego. Najważniejsze z nich to: PayU, PayByNet, Przelewy24, Dotpay, PayPal czy Paylane. Własne rozwiązanie proponują klientom również banki – najbardziej popularny wśród nich jest system mTransfer, stworzony przez mBank. Różnią się one pomiędzy sobą poziomem bezpośredniości rozliczenia, szybkością realizacji przelewu i oczywiście prowizjami pobieranymi od sprzedawcy (średnio min. 2 proc.). Najbardziej powszechnym modelem szybkiej płatności internetowej jest rozwiązanie, w którym operator przelewów jest pośrednikiem pomiędzy kupującym a sprzedającym. - W praktyce oznacza to, że zlecając przelew ze swojego konta, kupujący widzi dane pośrednika, a nie odbiorcy końcowego. Jak pokazuje doświadczenie, dość często takie przelewy potrzebują nawet kilku dni, aby dotrzeć do sprzedającego. Jedynym systemem, który przekazuje pieniądze bezpośrednio z konta kupującego na konto sprzedającego jest KIR-owski PayByNet. Ma do niego dostęp 5 mln klientów w 6 bankach, w tym od niedawna w Banku Pekao SA. Jak pokazało badanie TNS OBOP dla Związku Banków Polskich z 2012 roku, taki bezpośredni przelew, gdzie zlecając klient widzi dane sprzedawcy, jest preferowaną formą dokonywania płatności elektronicznych w Internecie dla 61 proc. polskich internautów. Płatność za pośrednictwem firmy trzeciej wskazywało jako preferowane tylko 6 proc. badanych.
- Z perspektywy e-sklepu zaletą takiej bezpośredniości jest, obok szybkości przekazu pieniędzy, możliwość rejestracji i księgowania indywidualnie każdej transakcji (bez potrącania prowizji w trakcie realizowania płatności), co znacznie ułatwia zarządzanie dostawami i zwrotami – wyjaśnia Artur Wojtczuk.
Juz jutro zaprezentujemy część drugą raportu - o promocji, bezpieczeństwie i szacunku dla klienta. Zapraszamy!

Zobacz również