Obecna sytuacja na rynku gazu jest pokłosiem konsekwentnej polityki prowadzonej przez Rosję od kilku miesięcy. Obserwatorzy rynku widzieli pewne symptomy zbliżającego się kryzysu gazowego już w lutym br., kiedy Gazprom przestał rezerwować dodatkowe przepustowości na trasie ukraińskiej. Następnie od lipca koncern przestał rezerwować dodatkowe przepustowości również na trasie polskiej – czyli na gazociągu Jamał-Europa. W sierpniu, kiedy powinien trwać najbardziej zaawansowany proces zatłaczania magazynów gazu, gaz był z nich wytłaczany. Oznacza to, że w okresie jesiennym, we wrześniu i październiku, rosyjskie magazyny gazu w Europie były wypełnione w ok. 15% – podczas, gdy np. stan zapełnienia magazynów w Polsce wynosił 80%. Wszystko to spowodowało panikę na europejskim rynku handlu gazem. Należy pamiętać o tym, że jest to rynek giełdowy – na którym obecni są różnego rodzaju spekulanci, którym zależy na wysokiej cenie gazu.

– Cele Rosji są dwa: po pierwsze szybkie uruchomienie gazociągu Nord Stream 2, a po drugie wpłynięcie na politykę zagraniczną Ukrainy – powiedział serwisowi eNewsroom  Mariusz Marszałkowski, ekspert portalu BiznesAlert. – Ten drugi cel jest strategiczny i nie jest eksponowany przez Rosję w oficjalnych komunikatach. Rosja od wielu lat usiłuje wprowadzić Ukrainę z powrotem do swojej strefy wpływu. W ostatnim roku udało jej się uczynić to z Białorusią, natomiast Ukraina od lat opiera się tej polityce nacisków. Przez sytuację na rynku gazu Rosja chce uderzyć w państwo ukraińskie. Naftohaz od 2015 r. nie kupuje gazu bezpośrednio w Rosji – tylko na giełdzie w Niemczech na kontraktach spotowych i sprowadza gaz na Ukrainę rewersem na istniejących gazociągach. W sytuacji, gdy cena gazu jest kilkukrotnie wyższa niż w zeszłym roku, to Naftohaz jest najbardziej narażony na powstałe zwyżki. Te podwyżki cen gazu przekładają się oczywiście na konsumentów ukraińskich. Historia ruchu transformacji politycznej na Ukrainie pokazuje, że takie podwyżki i naciski na społeczeństwo ukraińskie mogą w jakimś stopniu wpłynąć na decyzje o prowadzeniu polityki wewnętrznej i zagranicznej przez władze. Jeżeli nie będzie zmiany polityki wewnętrznej, to może dojść do kolejnego przewrotu – którego byliśmy świadkami w latach 2013-14. Tylko teraz, według planu Rosji, miałby być on inscenizowany przez tych wyborców, którzy optują za zbliżeniem z Federacją Rosyjską – po to, żeby mieć chociażby tańszy gaz na Ukrainie – wyjaśnia Marszałkowski.


Zobacz również