Zaczynamy przyzwyczajać się do nowej normalności gospodarczej, ukształtowanej przez kryzys. Epidemia koronawirusa obnażyła słabe strony globalizacji. Gdy większość leków i substancji aktywnych, a także środków ochrony osobistej produkowanych jest w jednym miejscu na świecie – obrona przed epidemią w wielu krajach staje się dużo trudniejsza. Wiemy z doświadczenia, że rozprzestrzeniający się koronawirus uruchomił w wielu państwach gospodarkę egoistyczną – kraje zaczęły się ścigać i walczyć o dostęp do strojów ochronnych oraz przyrządów niezbędnych do testowania pacjentów. Francja i Niemcy zablokowały eksport środków ochrony osobistej do Włoch, by pozostawić je do dyspozycji swoim obywatelom. Takie unaradawianie gospodarek to efekt epidemii, który może pozostać z nami na dłużej. – Nową rzeczywistość gospodarczą będą tworzyć egoizmy narodowe. Globalizacja niektórych sektorów powoduje długofalowe ryzyko. Będziemy obserwować rozproszenie produkcji w tych sektorach na więcej krajów – powiedział serwisowi eNewsroom Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego. – W sytuacjach kryzysowych, takich jak epidemia, zaczynamy się zastanawiać nad rzeczami, które są bezpośrednio związane z niebezpieczeństwem. Dotyczy to zarówno gospodarki państwowej, jak i zachowań konsumpcyjnych poszczególnych obywateli. Możliwe, że będziemy trochę mniej chodzić do kawiarni. Na pewno będziemy konsumować dużo mniej dóbr luksusowych i to jeszcze przez długi czas. Jesteśmy skonstruowani w ten sposób, że w sytuacji zagrożenia patrzymy na elementy niezbędne do przetrwania. To odegra swoją rolę w zachowaniach konsumenckich oraz w przyszłych decyzjach dotyczących gospodarki krajowej – przewiduje Roszkowski.   image002-60  

Zobacz również