Eric de Geyter przyjechał do Polski 7 lat temu z gotowym pomysłem na biznes – postanowił sprzedawać nad Wisłą belgijskie piwa. Na początku roku 2006 sprzedał swoją firmę w Belgii, łącznie z ciężarówką i minivanem i przeprowadził się do Polski.
- Belgia przestawała się rozwijać, widziałem za to duży potencjał właśnie tutaj. Miałem dziewczynę z Polski, przyjeżdżaliśmy na święta, sylwestra, imprezy. Ale tak naprawdę w Polsce byłem całkiem nowy. Firmę budowałem od zera: nie miałem klientów, kontaktów, nie miałem nic – wspomina.
Na początku zderzył się ze ścianą biurokracji. - Założenie firmy w Belgii trwało ok. 3 miesięcy. W Polsce – osiem. Na dodatek handluję produktem tzw. akcyzowym, więc doszły dodatkowe formalności, w tym celne. Na jeden dokument, jedną pieczątkę można było czekać dwa miesiące. Ale to się na szczęście zmieniło – teraz urzędy działają dużo szybciej – podsumowuje Eric. Pieniądze, które zostały mu po sprzedaży firmy w Belgii inwestował w bieżące wydatki Belgium's Best. Wynajął magazyn, sprowadził piwo, zapłacił za transport. – Na początku ponosiłem tylko koszty. W 2006 i 2007 roku praktycznie niczego nie sprzedałem. Ruch zaczął się dopiero w 2008 roku – wspomina trudne początki. - Mój pierwszy magazyn miał 200 m kw, o jakieś 190 metrów za dużo. Ale po trzech latach zaczął robić się ciasny, więc 4 lata temu zmieniłem magazyn na większy. Teraz ma 280 metrów, też na początku był za duży a dziś przestaje wystarczać. Kolejnym etapem w rozwoju firmy musi być więc znalezienie jeszcze większego magazynu i wynajęcie go albo zainwestowanie we własny. - Jesteśmy na takim etapie rozwoju, że wolę zainwestować. Dlatego też wsparłem się kredytem na zakup działki, na której będziemy budować magazyn. Od zera – mówi Eric de Geyter. W poszukiwaniu najlepszej oferty pomogła mu żona, która na co dzień pracuje jako przedstawiciel handlowy dla ambasady Flandrii (belgijskie regiony prowadzą własną politykę zagraniczną i mogą mieć własne ambasady). Doradza flamandzkim firmom w Polsce.
- Moja żona poleciła mi spróbować w Wielkopolskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. I to okazało się strzałem w dziesiątkę – oprocentowanie w ramach inicjatywy JEREMIE jest niższe niż w bankach, mniej formalności, mniej dyskusji i robienia problemów. Byłem w wielu bankach, zawsze coś było nie tak – kropka za dużo, przecinek za mało – wspomina Eric.
Sprzedaż belgijskiego piwa nad Wisłą to specyficzny biznes. Produkt nie jest tani, ani masowy. - Od początku wiedziałem, że to będzie bardzo trudne. Ale byłem przygotowany i mentalnie, i finansowo na przynajmniej 5 lat rozkręcania biznesu. Wiedziałem, że na rynku będę graczem, który udział liczy nie w procentach, ale w ułamkach procenta. Ale wiedziałem też, że ten rynek jest, że są ludzie, którzy będą kupować dość drogie piwa – opowiada Eric. Dziś jest poważnym importerem i dystrybutorem belgijskich piw w Polsce. Pracuje dla niedużej, ale – jak mówi - „dobrej” grupy klientów. Według jego obserwacji po belgijskie piwa nie sięgają najzamożniejsi Polacy. - Najbogatsi piją szampana i wino. Moi klienci to raczej smakosze, którzy chcą degustować dobre rzeczy a nie pić hektolitry masówki. Wolą wydać 10 zł na jedno piwo, niż na dwa gorszej jakości. Belgium's Best zatrudnia tylko 3 osoby. Oprócz właściciela w firmie pracuje magazynier i asystentka, zajmująca się sprawami administracyjnymi i korespondencją. Transport piwa do odbiorców organizuje firma spedycyjna. A jest co wozić – w ofercie Belgium's Best jest obecnie 300 gatunków piwa z prawie 40 browarów. Grupa odbiorców jest mocno rozproszona, na ogół są to sklepy i puby oraz restauracje z całej Polski. Eric de Geyter buduje swoją przewagę konkurencyjną dostępnością towaru.
- Mam największy asortyment, dbam o to, żeby wszystko mieć zawsze na stanie. Nie może być tak, że ktoś złoży zamówienie a ja po to piwo dopiero dzwonię do Belgii. Nie, ja już je mam i od razu mogę wysłać – mówi Eric.
Z wieloma browarami ma podpisane umowy na wyłączność. Nie zamyka to drogi do towaru innym importerom, bo mogą go kupić np. w zagranicznych hurtowniach. - Ale mój cennik jest wykładnią dla konkurencji. Choć ja nie targuję się o kilka czy kilkanaście groszy na butelce – przyznaje Eric. Ciągle pracuje nad rozwojem firmy. Nawiązuje nowe kontakty z belgijskimi browarami. - W Belgii jest ok. 150 browarów. Trzy razy w roku jeżdżę na branżowe spotkania. Kiedyś musiałem zabiegać o rozmowy z kimkolwiek, dziś muszę odwiedzić każdego sprzedającego i porozmawiać. Belgowie widzą, że polski rynek rośnie i staje się dla nich coraz ważniejszy. Belgium's Best planuje więc kolejne inwestycje. - Teraz wziąłem jeden kredyt na kupno działki. Kolejnego będę potrzebował na budowę magazynu. Oczywiście porównam oferty, ale wydaje mi się, że najlepszą będzie miała Wielkopolska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości ze wsparciem w ramach  JEREMIE – dzięki nim takie firmy jak moja mogą uzyskać kredyt nawet do 2 mln zł.   Więcej informacji o środkach na rozwój przedsiębiorstw znajdziesz na stronach JEREMIE.   JEREMIE  

Materiał zewnętrzny

Jak skonsolidować chwilówki będąc zadłużonym?
Jak skonsolidować chwilówki będąc zadłużonym?
Jak skonsolidować chwilówki będąc zadłużonym? To pytanie nurtuje wielu osób borykających się z nagromadzonymi krótkoterminowymi zobowiązaniami. Choć proces...

Zobacz również