Marketerzy, aby móc wpływać na nasze decyzje zakupowe, posługują się sprawdzonymi praktykami opartymi na manipulacji. Nowe technologie w coraz większym stopniu pozwalają firmom wykorzystywać naszą podatność na tego typu działania. Internet sprawia, że mogą to robić bardzo łatwo. Z technikami wywierania wpływu i manipulacji wszyscy spotykamy się każdego dnia. Które z nich są najpopularniejsze?    Dla polskiego rynku reklamy rok 2018 był najlepszym od dekady. Warto podkreślić, że motorem wzrostu był internet, telewizja, a także radio. Nakłady na digital rosły najszybciej – zwiększyły się o 14,1%. Dzięki temu udział internetu w mediamiksie wyniósł już 33,4% – wynika z raportu IAB „Perspektywy rozwojowe REKLAMY ONLINE W POLSCE 2018/2019”.    W walce o klienta liczy się tylko jedno – to, żeby go zdobyć i w efekcie zainteresował się naszą ofertą. Jednak osiągnięcie tego celu nie jest już takie proste. Konsumenci na co dzień atakowani są mnóstwem informacji. Dlatego pozyskanie odbiorcy nie zawsze odbywa się tak uczciwie, jakby sam sobie tego życzył. Jedną z najbardziej rozpoznawalnych technik wywierania wpływu w sprzedaży to ta opierająca się na prawie limitu.     Każdy z nas spotkał się z ofertą limitowaną w zakresie np. ilości dostępnego towaru, czasu trwania promocji itd. Chodzi o to, aby wskazać na ulotność oferty i tym samym zmotywować nas do skorzystania z niej. Należy jednak pamiętać, że efektywność tej techniki jest mocno uzależniona od siły jej nacisku – mówi Łukasz Świrgał, CEO Brandwise (AdWise Group). Wprowadzenie limitu ma sens tylko wtedy, gdy dalszą naszą aktywność sprzedażową ograniczymy do minimum – dodaje.    W tym rozwiązaniu pomagają wszelkiego rodzaju liczniki na stronach internetowych czy wysyłane maile, które informują ile jeszcze dni zostało na skorzystanie z promocji. Często również stosowane są bannery, które nas śledzą w sieci i wywierają presję, że czas upływa – a my przecież dobrze o tym wiemy.   Duże znaczenie we wpływaniu na zachowania konsumentów odgrywają również autorytety. Najczęściej w sieci są nimi dobrze nam znani influencerzy. To oni umiejętnie budują wokół siebie grupę lojalnych odbiorców, z którymi łączą ich silne relacje i zainteresowania. Tworząc komunikację marketingową nie można również zapominać o tym, że grupa naszych potencjalnych klientów dzieli się na tych z tzw. autorytetem zewnętrznym i wewnętrznym.  Kupując online często spotykamy się z opcją wypróbowania produktu, modułem z opiniami innych użytkowników, certyfikatami wydawanymi przez różne instytucje oraz poleceniami influencerów.    Konstruując ofertę nie wiemy, jakim autorytetem kieruje się nasz potencjalny klient. Osoba o autorytecie wewnętrznym zaufa wyłącznie własnej ocenie, w przeciwieństwie do tych, którzy najchętniej polegają na innych. Dlatego tak istotne jest, aby połączyć oba komunikaty – czyli „wypróbuj i sam zdecyduj” z „dołącz do grona 1000 zadowolonych użytkowników”, którzy w domyśle nie mogą się mylić – wskazuje Łukasz Świrgał, CEO Brandwise (AdWise Group).   Kolejnym bardzo ważnym sposobem na „złapanie” klienta jest dobrze wszystkim znany gratis – czyli wisienka na tym manipulacyjnym torcie. W większości przypadków dodanie prezentu nie ma na celu poprawienia stosunku wartości faktycznej do ceny. Chodzi o dywersyfikację naszej uwagi. Okazuje się, że jesteśmy bardziej skłonni na zaakceptowanie pewnych mankamentów oferty, gdy w zamian otrzymamy niespodziewane benefity. Wydaje nam się wówczas, że otrzymujemy więcej za te same pieniądze podczas, gdy faktycznie wybierany produkt lub usługa jest niższej jakości niż konkurencyjna, a wartość dodanego gadżetu nie rekompensuje tej różnicy.  

Zobacz również