Oceniając to, jak kosztowna jest wojna – zazwyczaj koncentrujemy się na tym, ile trzeba było wydać pieniędzy na zgromadzenie odpowiednich zasobów materiałów wojennych, sprzętu, opłacenie ludzi w armii, zapewnienie zaopatrzenia. W tym przypadku stosunkowo prosto prowadzić szacunki – bo wiemy, ile armia w rozwinięciu zużywa paliw, ile wystrzeliwuje pocisków i ile one mniej więcej kosztują. Jednak trzeba pamiętać o kosztach wojny dodatkowych i głębokich. Zazwyczaj też na wojnę patrzymy przez dramat ludzi. Ludzi, którzy zginęli, którzy są ranni. Ludzi, którzy musieli uciekać z domu i być może nie będą mieli do czego wrócić. Ale pamiętajmy też, że koszty, które trzeba będzie prędzej czy później rozliczyć – to także koszty strat materialnych, które dotyczą gospodarki.

– To dotyczy infrastruktury, która została zniszczona wprost w trakcie działań wojennych – ale i po to, żeby na przykład opóźnić część działań – typu wysadzenie mostów, zniszczenie dróg, zniszczenie infrastruktury telekomunikacyjnej, którą niszczy się stronie przeciwnej, żeby ona nie mogła na danym terenie funkcjonować – powiedział serwisowi eNewsroom Piotr Soroczyński, główny ekonomista KIG. – Są też straty przedsiębiorstw w zasobach produkcyjnych, o których się praktycznie w tej chwili nie mówi – ale one będą na pewno bardzo poważne. Bardzo poważne są straty materialne związane z całokształtem budowlanym. Wiele budynków trzeba będzie naprawić. To samo dotyczy wodociągów oraz całej infrastruktury miejskiej. To są dziesiątki, setki miliardów strat materialnych. Wiele tych strat trzeba będzie zrekompensować – aby gospodarka mogła dojść do stanu sprzed agresji rosyjskiej. Jak widać, koszty są niewyobrażalne, bardzo trudne do oszacowania – analizuje Soroczyński.


Zobacz również