Od połowy lutego cena złota wyrażonego w dolarze wzrosła o ponad 10%, z poziomu nieco poniżej 2000 USD do 2200 USD w miniony piątek. W poniedziałek rano sytuacja na rynku złota pozostaje bez większych zmian. Za uncję kruszcu zapłacimy obecnie 2178 USD lub 8550 PLN. Skąd ten piątkowy wzrost i co nas czeka dalej? Tłumaczy Tomasz Gessner, główny analityk firmy Tavex.

Na samym początku warto podkreślić, że skok zmienności ceny złota jest wypadkową bardzo wielu czynników, które gromadziły się nad rynkiem od długiego czasu. Zacząć możemy od najbardziej prozaicznych, jak stale utrzymujące się napięcia geopolityczne na świecie, czy to w naszym regionie, regionie Bliskiego Wschodu, czy Cieśninie Tajwańskiej.

Warto też pamiętać o tym, że inwestorzy wciąż wyczekują rozpoczęcia cyklu obniżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Rynek wycenia obecnie taką decyzję na czerwiec, choć warto pamiętać, że może ona zostać przyspieszona. Wszystko jak zawsze zależy m.in. od danych makroekonomicznych, a te akurat ostatnio nieco rozczarowywały, jak chociażby wzrost stopy bezrobocia do 3,9% w lutym, czy rewizja dynamiki wzrostu gospodarczego do 3,2% w IV kwartale.

Szybsze poluźnienie polityki pieniężnej w USA może się również pojawić z uwagi na coraz bardziej widoczne napięcia w amerykańskim sektorze bankowym. Niemal równo rok temu obserwowaliśmy kryzys w mniejszych bankach regionalnych, które odnotowały duże straty w związku z zainwestowaniem powierzonego im kapitału w obligacje skarbowe. Na skutek silnego wzrostu stóp procentowych ceny tych obligacji mocno spadły. Z kolei obecnie coraz więcej mówi się o ryzykach związanych z sektorem nieruchomości komercyjnych, z naciskiem na powierzchnie biurowe i obłożenie ich wynajmem, które nie wróciło już do stanu sprzed pandemii. Małe banki regionalne finansowały w sporej mierze właśnie sektor takich nieruchomości i teraz mają w związku z tym spore problemy. Zarówno kłopoty ze spadającymi wycenami obligacji skarbowych, jak i rosnącymi kosztami obsługi kredytów na nieruchomości komercyjne, w połączeniu ze spadającymi przychodami z ich najmu, są mocno powiązane właśnie z wysokimi stopami procentowymi, utrzymywanymi przez amerykańską Rezerwę Federalną. Inwestorzy w złoto mogą więc dyskontować obecnie perspektywę konieczności szybszego powrotu do luźniejszej polityki monetarnej.

Złotu pomogły też w ostatnich dniach czynniki czysto psychologiczne, a więc bardzo słaby sentyment inwestorów. Warto przypomnieć, że dolarowa cena złota próbowała mierzyć się z okolicami niespełna 2100 USD kilkukrotnie, poczynając od sierpnia 2020 roku. 3,5-roczny trend horyzontalny, zwłaszcza w otoczeniu widocznej w ostatnich kwartałach hossy na spółkach technologicznych, spółkach związanych ze sztuczną inteligencją, czy też hossy na kryptowalutach, skutecznie rozczarowywały posiadaczy złota, którzy biernie przyglądali się wzrostom innych aktywów. Taka cisza wokół danego aktywa i słaby sentyment, zwłaszcza przy cenie znajdującej się blisko rekordów, to bardzo często sygnał, że doczekamy się nagłego przebudzenia i skoku zmienności, co jak zawsze zaskoczy obserwatorów rynku.

Choć cena złota jest zwykle ujemnie skorelowana z dolarem amerykańskim, również wyrażony w polskim złotym kruszec całkiem nieźle poradził sobie w ostatnim czasie. Na przestrzeni ostatnich ośmiu dni handlowych jego giełdowa cena wzrosła licząc po ekstremach o 7,8%, osiągając w piątek maksimum na poziomie 8660 zł za uncję. W poniedziałek rano sytuacja na rynku złota pozostaje bez większych zmian. Za uncję kruszcu inwestorzy płacą obecnie 2178 USD lub 8550 PLN. Na rynku fizycznym do tych cen należy także dodać marżę.

Czego spodziewać się dalej? Tak szybki wzrost w krótkim terminie bywa często przepisem na jakieś przynajmniej chwilowe cofnięcie, z którym należy się liczyć. Dla części inwestorów, którzy nie posiadali dotąd ekspozycji na złoto, taka korekta może być także okazją do dokonania zakupów. Warto bowiem pamiętać, że fakt dotarcia dolarowej ceny kruszcu do 2200 dolarów oznacza, że złoto podejmuje próbę zakończenia 3,5-rocznego trendu horyzontalnego, a to otwierałoby przestrzeń do przejścia teraz w trend wzrostowy w perspektywie kolejnych przynajmniej kilkunastu kwartałów. Pierwszych, konserwatywnych zasięgów w średnim terminie wypatrywać tu można w obszarach 2500-2700 USD. Jeśli cena dolara w stosunku do złotego niespecjalnie by się w tym czasie zmieniła, realizacja takiego zasięgu prowadziłaby giełdową cenę uncji złota w stronę 10 000 zł.


Zobacz również