Głównym celem naszej wycieczki do Doliny Krzemowej było zdobycie feedbacku od mentorów, doradców i innych przedsiębiorców na temat naszej aplikacji Nearbox. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że jechaliśmy tam w ramach programu ACCELERATE:  już w pierwszym tygodniu umówione mieliśmy spotkania z mentorami należącymi do sieci kontaktów Innovation Nest (m.in. managerowie z takich firm jak Yahoo, alumni akceleratorów Y-Combinator czy 500startups), dzięki którym płynnie weszliśmy w „krwiobieg” tamtejszego ekosystemu. Otrzymaliśmy też od nich kontakty do kolejnych osób mogących nam pomóc. Wydaje mi się jednak, że drugim i równorzędnym wobec pierwszego celu było po prostu zobaczenie i poczucie klimatu Doliny Krzemowej: w jaki sposób myślą tamtejsi ludzie, co warto naśladować, a co nie (wbrew pozorom nie wszystko jest najlepsze) i powrót do Polski z własną wizją siebie i firmy. Trzy cenne lekcje Podczas wyjazdu każda z firm dostała niezwykle konkretne wskazówki, w których meandry nie ma sensu zagłębiać czytelnika. Ale oprócz tej merytorycznej wiedzy, osobiście wyciągnąłem trzy ogólne wnioski. Nie mamy się czego wstydzić jako Polacy. Żyjemy nieraz w błędnym przeświadczeniu, że w USA powstają tylko firmy zarabiające miliony i że wszyscy Amerykanie mają głowę do biznesu. Podczas LAUNCH Festival w San Francisco widziałem na wystawie kolejne agregatory wydarzeń, klony Groupona czy serwisy randkowe. Tam też odgrzewają kotlety (steki?). Różnica polega tylko na tym, że w USA wszystkiego jest 100 razy więcej i na każdy milion słabych pomysłów przypada 100 genialnych, z których 10% odnosi sukces i czytamy o nich później na TechCrunchu. Biznes, biznes, biznes (i innowacja) Już na pierwszym spotkaniu z Andrew Chen, jednym z topowych blogerów w Dolinie, zaskoczyły mnie jego słowa: „Nie starajcie się wymyślić czegoś nowego. Zróbcie to samo, ale 5 razy lepiej”. Jak to? Przecież USA to kolebka innowacji i nowych pomysłów – mam robić klony? Nie. Innowacyjność polega tu nie na wymyślaniu mobilnego serwisu społecznościowego dla posiadaczy owczarków niemieckich (bo nikt tego jeszcze nie zrobił), ale na stworzeniu kolejnego serwisu społecznościowego, który będzie jeszcze prostszy i przyjemniejszy w użyciu. Innowacyjność Google nie polegała na wymyśleniu wyszukiwarki, ale na stworzeniu genialnego algorytmu, który działa sto razy lepiej, niż konkurencyjny. Róbmy biznes, zamiast za wszelką cenę silić się na innowacje. Networkingowe faux pas Podczas wyjazdu nauczyliśmy się, jak ważna jest etykieta biznesowa. Po jednym ze spotkań umówionych przez Innovation Nest, na którym były 4 zespoły z ACCELERATE, 3 z nich zapomniały wysłać krótkiego podziękowania za spotkanie i połączyć się na LinkedIn. Na szczęście nasi rozmówcy z Bootcamp Labs byli wyrozumiali i zwrócili nam później tylko nieznacznie uwagę, żebyśmy o tym pamiętali przy innych spotkaniach, bo networking i etykieta w Stanach są niezwykle ważne. Małe sukcesy Naszym pierwszym sukcesem było umówienie się na spotkanie z Andrew Chenem, do którego dotarliśmy w nietypowy sposób (www.AndrewMeetUs.com). Oprócz tego, odnieśliśmy także mniej efektowny, acz bardzo istotny dla nas sukces. Podczas pierwszego spotkania z Peterem Bergerem (dyrektor strategiczny w liczącym 300 mln użytkowników Tagged) pitchowaliśmy nasz pomysł, ale nie spotkał się z jego uznaniem. Dopiero gdy podczas kolacji w Blackbox Mansion przedstawialiśmy publiczności nasze pomysły, Berger zobaczył go ponownie i docenił. To utwierdziło nas w przekonaniu, że trzeba nieustannie szlifować swoją prezentację i cały czas zarażać ludzi swoją koncepcją, bo nie każdy pomysł można "sprzedać" od razu. Wskazówki „Znasz kogoś, kto zna kogoś”. Po pierwsze, jadąc do Doliny Krzemowej warto znać kogoś, kto może nas wprowadzić i przedstawić osobie, na spotkaniu z którą nam zależy. Kontakty, networking i związana z tym etykieta są niezwykle ważne (zaproszenie na LinkedIn wysyłamy do 24h) i dlatego rekomendacje mają ogromną moc sprawczą. Mów o korzyściach w 30 sekund. Nie mów nigdy o technicznej stronie swojego biznesu, tylko w prosty sposób przedstaw, jaką wartość dostarczasz. Twórcy Google streścili swój pomysł w jednym zdaniu: „Dzięki Google możesz znaleźć wszystko w kilka sekund”. Nie bój się, że brzmisz prosto - największe firmy rozwiązują codziennie i powszechne problemy. Nie mów, że szukasz finansowania. Wiele spotkanych osób niepewnie pytało na wstępie, czy przyjechaliśmy szukać inwestora. Zgodnie odpowiadaliśmy, że nie - chcemy tylko otrzymać wskazówki i rady na temat naszego biznesu. To sytuowało nas w pozycji pokornego słuchacza, a nie nachalnego sprzedawcy i czyniło rozmowę przyjemną. Nikt nie lubi sprzedawców. Nie przedstawiaj swojej idei każdemu. Jadąc do Doliny, będziesz spotykał setki ludzi. Nieraz trzeba rozłożyć siły i nie prezentować swojego pomysłu każdej spotkanej osobie w nadziei, że ta może być skrytym inwestorem czy bliskim sąsiadem Marka Zuckerberga. Nie chodź na spotkania z odgórnym ultimatum pod tytułem: „muszę przedstawić swój pomysł przynajmniej 10 osobom”. Zamiast cały czas gadać, lepiej usiądź w barze koło kogoś, kto nie ma zielonego pojęcia o startup’ach i po prostu posłuchaj, co inni mają do powiedzenia.   Autor: Kamil Stanuch, Co-founder i CEO @ Sigmapoint (Nearbox)

Zobacz również