Wysłanie e-mailingu nie podnosi sprzedaży. Wiele firm zdaje się tego nie rozumieć. Sprzedaż wzrasta dzięki odbieraniu newslettera przez klientów, otwieraniu e-maili i klikaniu w linki stron, na których można dokonać zakupu. Sprzedaż jest wspierana tylko poprzez e-maile odebrane, przeczytane i kliknięte. Klienci nie mogą więc uznać twojego e-mailingu za spam. Badania MarketingSherpa pokazują, że odbiorcy postrzegają spam inaczej, niż definiują go podręczniki i ustawa. Znaczenie ma sposób odbioru otrzymanego e-maila, a nie brak zgody na jego otrzymanie. Za spam uznawany jest e-mail niechciany, niepotrzebny, nieaktualny, agresywny, nieczytelny, brzydki lub zbyt często wysyłany. Nie sprzedaje, ale przede wszystkim niszczy reputację firmy. Aby pozyskiwać klientów przy pomocy e-mailingów, warto pamiętać o 7 najważniejszych zasadach. 1. Niedostarczone e-maile nie sprzedają E-mailing „poszedł”, a tu podejrzana cisza… Zanim zaczniesz winić copywritera za źle przygotowaną treść, zastanów się, czy twoje e-maile docierają do adresatów. Aby e-mailing mógł wspierać sprzedaż, musi w ogóle trafić do skrzynki odbiorczej klienta. Niby oczywiste. Jednak lista powodów odrzucania wiadomości przez serwery odbiorców jest długa, m.in.: niedozwolona treść e-maila lub tematu, zła proporcja obrazków do treści (same grafiki), niepoprawny format wysyłanej wiadomości czy brak możliwości wypisu z listy adresowej. Nawet jeśli wiele twoich e-maili dotarło wcześniej do danego adresata, nie oznacza to, że kolejny też do niego dotrze. O wskaźniku dostarczalności decyduje m.in. dobra reputacja nadawcy. Możesz ją budować samodzielnie lub korzystać z usług operatorów e-mail marketingu, którzy znajdują się na tzw. „białych listach” nadawców. Na „białą listę” można trafić dzięki zachowywaniu odpowiednich standardów: postępowanie zgodnie z prawem (w Polsce Ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną), w tym posiadanie udokumentowanych zgód na przesyłanie informacji handlowych; wysoka ochrona danych osobowych; walka ze spamem przez edukację klientów; dobre praktyki. „Białe listy” tworzą providerzy, czyli dostawcy usług pocztowych.
Biała lista Na „białą listę” pomaga trafić udział w stowarzyszeniach zaufanych nadawców, np. Return Path. Każdy wysłany e-mail ma przypisany zestaw informacji. Na tej podstawie następuje identyfikacja nadawcy. Dokładnie wiadomo, jaką reputację ma nadawca i czy miał wcześniej problemy z wysyłką, np. korzystał z bazy z wątpliwego źródła. Provider, opierając się na dotychczasowych działaniach i reputacji, decyduje, czy dany e-mailing dotrze czy nie.
E-maile usługodawców w zakresie e-mail marketingu są traktowane preferencyjnie – wysyłki realizowane poprzez profesjonalne systemy do e-mail marketingu są akceptowane przez serwery odbiorców korzystających z „białych list”. Uwzględnia je wiele firm prowadzących silną politykę antyspamową, np. Onet, O2, WP, Interia, Gmail itp. Aby samodzielnie zdobywać dobrą reputację jako nadawca i cieszyć się wysokim poziomem odbieralności e-maili, unikaj rozsyłania wiadomości, które mogą być interpretowane jako spam. Wysyłaj wiadomości tylko do osób, które zgodziły się je otrzymywać, oraz monitoruj je. Masowe wysyłki, z których wiele e-maili nie dociera do adresatów lub ląduje w folderze ze spamem, niszczą reputację nadawcy i powodują, że z kolejnymi wysyłkami coraz trudniej docierać do użytkowników. Nadawca o niskiej reputacji nie sprzedaje. To tylko fragment artykułu, który ukazał się w Proseed #32. Aby uzyskać pełny dostęp do unikalnych treści magazynu zamów subskrypcję na proseedmag.pl/subskrypcja. Chcesz sprawdzić jakość, zanim zapłacisz? Zapisz się na darmowy newsletter i otrzymuj co miesiąc bezpłatne wydanie Proseed.

Zobacz również