Nadzieja tygodnia: pierwszy polski satelita poleciał w kosmos. PW-Sat został zaprojektowany i zbudowany przez studentów Politechniki Warszawskiej. Co to ma wspólnego z biznesem? Sporo - po pierwsze przeprowadzenie i realizacja tak skomplikowanego projektu to jak zarządzanie firmą. Ten egzamin studenci zdali celująco. Dokonali czegoś, co nie udało się innym podmiotom naukowym czy państwowym. A po drugie, ich projekt ma duże szanse na sukces komercyjny. Satelita testuje system prostej i bezpiecznej deorbitacji. W skrócie - kiedy kończą mu się baterie a misja dobiega końca, satelita rozwija ogon, który kieruje nim tak, by spadł tak, by nie narobić szkód i nikogo nie trafić. Prosto, tanio i skutecznie. Jeśli ten system zadziała poprawnie, w kolejce do naszych studentów ustawią się projektanci i producenci statków kosmicznych, by ich sprzęty również wyposażyć w rozwijany ogonek. Szczerze mówiąc nie wiem, ile na tym da się zarobić. Ale możliwość powiedzenia w towarzystwie "W tej chwili 90% satelitów jest wyposażonych w mój system bezpiecznej deorbitacji" jest bezcenna. Rozczarowanie tygodnia: straty Zyngi i Groupona. Obie firmy trafiły niedawno na giełdę - teraz inwestorzy pewnie głowią się co zrobić z akcjami. Sprzedać? Zynga produkuje gry, ponoć gra w nie niemal ćwierć miliarda ludzi. Strata w Q4 2011 to 435 mln $, cały rok - 404 mln $ na minusie. Groupon miał odpowiednio 43 i 203 mln strat. Trzymać? Na wyniki Zyngi miały wpływ koszty wejścia na giełdę i przekazanie pracownikom opcji za pół miliarda $. Groupon jeszcze nigdy nie zarobił, ale straty maleją - w 2010 spółka straciła 420 mln $, teraz dwukrotnie mniej. Tylko czy to jest powód do zadowolenia? Wydaje się, że rozsądni inwestorzy powinni patrzeć na te wyniki z niesmakiem. Czy to właśnie nie od płacenia irracjonalnych pieniędzy za wyimaginowane potrzeby zaczyna się bańka? Zgrzyt tygodnia: emerytury. Kiedy wicepremier polskiego rządu, Waldemar Pawlak, z rozbrajającą szczerością przyznaje, że nie liczy na ZUS, ale sam odkłada na starość i ma nadzieję, że dzieci go wesprą, statystyczny Polak powinien zacząć się bać. Bo premier Pawlak w przeciwieństwie do większości rodaków zarabia nieźle, ma służbowe auto, świadczenia i osiemset złotych emerytury mu nie grozi. A może premiera należy posłuchać? Chyba tak, bo jak wynika z analiz Home Broker i Interii, dzisiejszy przedsiębiorca, regularnie płacący wszelkie składki, dostanie w roku 2046 równowartość dzisiejszych 823 zł. Pieniądze "na starość" odkłada zaledwie 6% Polaków. Rodacy, przedsiębiorcy! Wiem, że trudno myśleć o zamrożeniu części środków, którymi obracacie. Bo można je przeznaczyć na rozwój firmy. Ale chyba warto się zabezpieczyć. Konrad Bagiński

Zobacz również