Choć od ostatniej decyzji Rady Polityki Pieniężnej minęło już trochę czasu, wciąż nie milkną jej echa. Mowa tutaj nie tylko o finansowych mediach, ale także o rynku finansowym, na którym krajowa waluta wciąż pozostaje w wyraźnym odwrocie. W piątkowy poranek za dolara trzeba płacić ok. 4,35 zł, natomiast za euro 4,64 zł, a więc w obu przypadkach dobrych kilkanaście groszy więcej, aniżeli przed decyzją o obniżce stóp o 75 pb w otoczeniu znajdującej się 4-krotnie powyżej celu inflacji.

Chwilę po ostatniej decyzji ws. stóp procentowych kolejne ciosy złotemu zadały głosy o tym, że nie można wykluczyć kolejnej obniżki stóp przed listopadem. Październikowe posiedzenie RPP zaplanowane jest na 3-4.10, a więc 1,5 tygodnia przed parlamentarnymi wyborami. Co więcej, otwartą pozostaje kwestia, czy wrześniowa decyzja była początkiem dłuższego cyklu luzowania monetarnego, czy też jednorazowym bodźcem, po którym Rada będzie się teraz przyglądała jego skutkom.

W kontekście kursu złotego pamiętać bowiem trzeba nie tylko o różnicy w stopach procentowych w Europie, czy USA, ale także o inflacji. Po czwartkowej (ostatniej) podwyżce stopa depozytowa w Europejskim Banku Centralnym znalazła się na poziomie 4%. Przy inflacji 5,3% w strefie euro, stopa realna wynosi więc -1,3%. W przypadku USA jest już ona dodatnia i wynosi +1,7% (licząc od górnej granicy pasma). Jak obecnie wygląda to w cechującej się wyższym ryzykiem inwestycyjnym Polsce? Obecnie: -4,1%.  

W minioną środę na rynku krajowej waluty zagościła ponownie ponadprzeciętna zmienność. Jak się okazało, jej powodem była tzw. słowna interwencja szefa Polskiego Funduszu Rozwoju przypominająca, że rząd ma narzędzia, aby bronić polskiej waluty. Obrona złotego co do zasady leży w gestii NBP, który m.in. w tym celu gromadzi aktywa rezerwowe w postaci walut obcych, aby w przypadku nadmiernego osłabienia krajowej waluty móc zainterweniować na rynku. Co do zasady taka polityka jest skuteczna tak długo, na jak długo starczy owych rezerw, o czym w ostatnich latach boleśnie przekonuje się np. Turcja.

Słowne interwencje mają przynajmniej dwie cechy. Po pierwsze nic nie kosztują, a po drugie zwykle są nieskuteczne i jedynie chwilowo zatrzymują proces osłabienia krajowej waluty. Rynkowi gracze mają też często w zwyczaju powiedzieć „sprawdzam” i dalej grać na osłabienie złotego, testując determinację NBP.

W kontekście czynników mogących mieć wpływ na kondycję złotego, warto mieć także na uwadze przedwyborcze wahania poparcia dla poszczególnych ugrupowań. Co do zasady trend rosnącego poparcia dla partii, którym jest nie po drodze z nadmiernie dużą dyscypliną fiskalną mogą na złotego działać negatywnie. Inwestorzy mogą także sceptycznie podchodzić do krajowej waluty w sytuacji, w której po wyborach nie udałoby się utworzyć rządu.


Zobacz również