Jakich błędów unikać tworząc aplikację mobilną? W jakich etapach powstawała aplikacja Listonic - Zamów Zakupy? Rozmawiamy z Filipem Miłoszewskim, współzałożycielem Listonic. Ile osób korzysta obecnie z Listonic? Ponad 350 tys. użytkowników. Kiedy startowaliście w 2008 roku rynek smartfonów w Polsce dopiero raczkował… Zgadza się. Ze smartfonów korzystali głównie early-adopterzy, jednak co ważniejsze, niewielu developerów posiadało praktyczną wiedzę na temat tego, jak budować i promować aplikacje. Case'y z marketingu aplikacji mobilnych można było policzyć na palcach jednej ręki. Można powiedzieć, że dla branży było to okres prób i błędów. Oczywiście nam również zdarzało się inwestować pieniądze np. w mało efektywne sposoby marketingu Listonic. Jakie jeszcze błędy popełniliście? Przede wszystkim za wcześnie opublikowaliśmy pierwsze wersje aplikacji. Miały trochę błędów, co w mobile'u potrafi być zabójcze. Trudno jest przekonać użytkownika do ponownego pobrania aplikacji, jeśli w przeszłości choć raz się na niej zawiódł. Trzeba pamiętać, że pozyskanie użytkowników w mobile’u jest o wiele droższe niż w Internecie. Jak uniknąć publikowania niedopracowanej aplikacji? Panowie z 37signals mówią “build half a product, not a half-ass product”. Innymi słowy lepiej zrobić 3 dopracowane w każdym detalu funkcje, niż 6 niedopracowanych. Warto też skupić się na optymalizacji kodu. Bardziej opłaca się wydać mniej zaawansowaną, ale stabilną i szybką aplikację. Jakie jeszcze praktyki warto stosować? Na własnej skórze przekonaliśmy się, że tworzenie aplikacji na kilka platform równocześnie nie zawsze jest najlepszą drogą rozwoju dla startupu. Gdybyśmy startowali z Listonic jeszcze raz, najpierw dopracowalibyśmy wersję na Androida, a dopiero później zabrali się za jej odpowiednik dla urządzeń z iOS. Dlaczego Wasza nowa aplikacja Zamów zakupy nie jest zintegrowana z listami zakupów Listonic? Zamów zakupy tworzyliśmy zgodnie z zasadami metodyki Lean Startup. Chcieliśmy stosunkowo szybko wydać możliwie prosty produkt i “na żywo” dostosowywać go do realiów rynkowych. Integracja z listami zakupów wymagałaby naprawdę wielu godzin pracy, a i tak dopóki użytkownicy nie zaczną korzystać z aplikacji, trudno ocenić czy nie byłby to czas przepracowany na marne. Od czego zaczęliście tworzenie aplikacji? Pierwszym etapem był dokładny research aplikacji m-commerce, nie tylko z sektora spożywczego. Zrobiliśmy analizę rynku, aby się zainspirować, sprawdzić, jakie rozwiązania są popularne. Co dalej? Na bazie naszych obserwacji powstały pierwsze szkice aplikacji, które następnie pokazaliśmy potencjalnym użytkownikom. Z funkcji, które pierwotnie wymyśliliśmy, część wylądowała w koszu, ale też rozmowy z testerami wskazały na kilka przypadków użycia na które sami nie wpadliśmy. Efektem fazy projektowania stał się pierwszy prototyp Zamów Zakupy. W formie interaktywnego wireframe'u? To było coś więcej, niż wireframe. Raczej wersja beta aplikacji, która nie była jeszcze podłączona do sklepów, ale pozwalała na przejście kilku scenariuszy, zapoznanie się z rzeczywistymi funkcjami oraz wstępnym designem. Wydanie aplikacji do zamawiania zakupów to spory przełom. Co dalej? Priorytetem na najbliższe miesiące jest zwiększenie liczby dostępnych sklepów. Następnie wydajemy z wersję na tablety (iPad + Android), a potem nie pozostaje nam już nic innego jak ruszyć na Stany.

Zobacz również