Kiedyś mówiono o załatwianiu pracy po znajomości – dziś to jedna z uznanych metod rekrutacji, na których może zarobić sam pracownik. Firmy płacą za to nawet do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Tzw.programy poleceń są szczególnie popularne w branżach, które intensywnie rekrutują i charakteryzują się niedoborem talentów, np. IT, nowoczesnych usługach biznesowych czy konsultingu. Według zagranicznych badań osoby z polecenia są bardziej godne zaufania, osiągają lepsze wyniki i wiążą się na dłużej z firmą.
500 złotych za stanowiska juniorskie, 5 000 – specjalistyczne, a 10 000 – menedżerskie. Tyle płaci za polecenie pracownika Luxoft, globalny dostawca usług programowania. W pilnych przypadkach kwoty są podwajane. Inny przykład stanowi międzynarodowy gracz IT – Capgemini Software Solutions Center, który płaci 3-10 000 zł. Trudno się dziwić - firmy
informatyczne mierzą się z coraz większymi potrzebami rekrutacyjnymi. Oprócz wspominanych firm w tego typu projekty
inwestują także np. Accenture Łódź Delivery Center czy Allegro. Firmy szukają w ten sposób również np. zdolnych
finansistów czy lingwistów. Standardowe nagrody w przypadku większości programów poleceń wynoszą równowartość jednego miesięcznego
wynagrodzenia. Część firm stosuje także stopniowanie kwot w zależności od wysokości stanowiska. Liczba rekrutacji z polecenia wacha się w zależności od firmy – w większości jest to kilkanaście
procent, ale np. w przypadku Cartrack Polska, oddziału międzynarodowego dostawcy usług telemetrycznych, to aż 50%.
Pracodawcy wprowadzają programy poleceń, bo przynoszą one efekty. Według iCIMS, dostawcy
oprogramowania rekrutacyjnego, 56% pracowników z rekomendacji zajmuje swoje stanowiska ponad 5 lat, a mniej niż rok – tylko 8%. To znacznie lepszy wynik, niż w przypadku innych ofert. Jak dodaje CareerBuilder, 82% pracodawców uważa programy poleceń za czołowe narzędzia rekrutacji pod względem jakości zatrudnianych osób.
Kwoty za polecenia są atrakcyjne i teoretycznie na wyciągnięcie ręki. Jak jednak podkreślają eksperci i uczestnicy programów, bardzo ważną rolę odgrywa odpowiednie podejście do rekomendacji i przemyślane działania w tym zakresie. Mają one bowiem wpływ nie tylko na powodzenie rekrutacji, ale także reputację polecającego.
Kandydat nie z kapelusza
Według Macieja Wituszyńskiego,
Menedżera ds. rekrutacji w Shell Business Operations (SBO) Kraków, gdzie z rekomendacji pochodzi co czwarty pracownik, kandydaci z polecenia są bardziej dopasowani do ofert, na które aplikują. Taka sytuacja to efekt bardziej przemyślanych motywów stojących za aplikacją. Dbając o swoją reputację, skutecznie polecający sięgają po sprawdzone osoby, a także bardziej uważnie przyglądają się proponowanym specjalistom. Tak było w przypadku Marty Hebdy z SBO Kraków, poleconej przez wieloletnią przyjaciółkę.
- Na studiach razem działałyśmy w AIESEC, globalnej organizacji studenckiej. To świetna szkoła organizacji pracy i zarządzania projektami. Dzięki temu doświadczeniu wiemy, że możemy na siebie liczyć i że działamy efektywnie. Dzisiaj jesteśmy praktycznie nierozłączne, także w pracy. Po poleceniu udało mi się z powodzeniem przejść wszystkie poziomy rekrutacji i po 6 dniach od ostatniego etapu dostałam etat. Natomiast koleżanka premię – mówi Marta Hebda, HR Advisor International Mobility w Shell Business Operations Kraków.
Trafne polecenia mają często także bezpośredni wpływ na
bonus finansowy. Na przykład, w agencji marketingowo
technologicznej MakoLab nagrodę otrzymuje się dwukrotnie – po zatrudnieniu rekomendowanego oraz po przedłużeniu umowy próbnej. Wysokość jest wyznaczana przez 3 progi zależne od poziomu stanowiska. Zdecydowana większość dotychczas rekomendowanych kandydatów została zatrudniona na stałe, a bonusy – wypłacone.
Prawdziwy obraz firmy zamiast reklamy
Zdaniem firm czołowymi atutami poleceń są jakość kandydatów i ich świadomość wewnętrznej kultury pracodawcy, do którego przychodzą. Dzięki bezpośredniemu kontaktowi z rekomendującą ich osobą nie są bowiem zdani wyłącznie na przekazy marketingowe. Marcin Majda, Dyrektor ds. Rozwoju Biznesu w Luxoft trafił do firmy z polecenia, sam też zrekrutował dwie kolejne osoby. Jak zapewnia, szczerość odgrywa kluczową rolę w tym procesie. Sami polecani chętnie wchodzą w rolę polecających – według iCIMS robi to aż 66% z nich i większości wypadków są to rekomendacje trafne.
- Regularnie dostaję informacje o ofertach pracy, czasami umieszczam je na Facebooku i LinkedIn. Można powiedzieć, że pełnię rolę pierwszego ambasadora firmy wśród znajomych. Nie cytuję reklamowych folderów. Każda firma ma swoje plusy i minusy i o nich rzetelnie opowiadam. Zwłaszcza że jakakolwiek nieszczerość może się później odbić na relacjach ze znajomymi. W mojej ocenie wynik takiego ćwiczenia jest zdecydowanie pozytywny dla mojego pracodawcy, więc nie mam wątpliwości, polecając go znajomym – dodaje Marcin Majda.
Wyławianie nietypowych talentów
Spotkania, rozmowy i informacje w mediach społecznościowych to ogromna skarbnica informacji o potencjalnych kandydatach, których można obserwować nie tylko w sytuacjach zawodowych, ale także w innych okolicznościach. To szansa na znajdowanie ciekawych talentów, które z pozoru zajmują się czymś innym, niż lista wymogów przedstawianych w ofercie. Znając dobrze konkretną osobę, polecający są w nich zauważyć cechy, które mogą umknąć rekruterowi, kierującemu się prostą listą wymagań. Marta Mojkowska, Practice Coordinator w Globalnym Centrum Operacyjnym Mercer, dostała od znajomej ze studiów propozycję polecenia akurat w momencie, gdy szukała nowego impulsu dla kariery. W firmie 13% pracowników pochodzi z programu poleceń.
- Chciałam się przekwalifikować. Wcześniej pracowałam jako tłumacz i lektor, ale międzynarodowa firma daje zupełnie inne możliwości rozwoju, nie mówiąc o
pakietach benefitów. To właśnie te aspekty mnie ostatecznie przekonały. Proces rekrutacji trwał zaledwie 3 tygodnie, po których zostałam asystentką dwóch globalnych menedżerów. Po 10 miesiącach awansowałam. Koordynuję pracę osób odpowiedzialnych za konkretne dywizje biznesowe w wybranych regionach świata - opowiada Marta Mojkowska, Practice Coordinator w Globalnym Centrum Operacyjnym Mercer w
Warszawie.
Nie tylko we własnej firmie
Programy poleceń
pracowniczych, wbrew swojej nazwie, nie muszą oznaczać oferty skierowanej tylko do specjalistów zatrudnionych w firmie. Jednym z zyskujących na znaczeniu trendów jest dopuszczanie do rekomendacji również osób z zewnątrz. Na rynku pojawiają się na przykład agregatory poleceń rekrutacyjnych online, w których firmy oferują nagrody dla osób proponujących im kandydatów na wskazane stanowiska – zazwyczaj o
wartości podobnej do poleceń przeznaczonych dla osób pracujących dla danego pracodawcy. Na bezpośrednie dopuszczenie osób z zewnątrz do wsparcia rekrutacji zdecydował się także Luxoft, który udostępnia w sieci stronę internetową umożliwiającą dołączenie do projektu. Aż 40% polecanych w tej firmie pochodzi od osób spoza jej regularnego zespołu.
Polecenia z pomysłem
Dziś rozwija się nie tylko popularność programów poleceń, ale zmienia się także ich charakter. Firmy sięgają po dedykowane strony www, aplikacje mobline, organizują happeningi mające na celu promocję programów zatrudnienia. Po rekomendacje pracownicze sięgają także coraz częściej mniejsze firmy, nie kojarzone z tego typu inicjatywami. Pracodawcy dostrzegają bowiem potencjał wiedzy, jaką ma ich kadra o potencjalnych kandydatach. Warto się więc rozglądać za firmami, które doceniają wsparcie swoich pracowników – jest ich coraz więcej.
Linkleaders